Ulica Lindleya została właśnie otwarta dla ruchu. W czasie remontu robotnicy wybudowali wysepkę dla pieszych na przejściu przy szpitalu. Jest nowy chodnik po stronie parku i po stronie szpitala. Jezdnia zyskała nową nawierzchnię, ale jednocześnie została zwężona. I to najbardziej kierowcom i pacjentom przeszkadza. Nie ma gdzie zostawić auta, bo miejsc jest za mało. Nie da się podjechać blisko pod szpita
Przed remontem była tam zatoczka, gdzie można było się zatrzymać i wysadzić pacjenta, a teraz auta muszą stawać na ulicy. Przez to tworzy się zator, którego przed remontem tu nie było. - Miejsc postojowych jest o wiele za mało, zwłaszcza bezpośrednio przy szpitalu i po stronie szpitala. Mam bardzo poważny uraz nogi, jestem tu co kilka dni i nie dam rady przyjechać komunikacją miejską. Widziałem, że wielu pacjentów idzie o kulach spory kawałek – mówi nam Maksym Pola (42 l.), który niedawno przeszedł operację stopy.
Obok wyremontowanej ulicy został miejski parking, głównie dla posiadaczy identyfikatorów wydanych przez urząd miasta. Mimo, że legalny, przypomina żwirowe klepisko. Dlaczego nie uporządkowano środka pl. Starynkiewicza łącznie z remontem Lindleya? - To nie nasz teren – umywa ręce Zarząd Dróg Miejskich.
Planowany jest remont tego parkingu i dostosowanie go do zmienionego otoczenia. Prace mogą ruszyć na wiosnę przyszłego roku – informuje natomiast Tomasza Demiańczuk ze stołecznego ratusza.