Nowa organizacja ruchu na Trasie Łazienkowskiej
Modernizacja wiaduktów Trasy Łazienkowskiej nad ul. Paryską na Pradze-Południe ruszyła pełną parą w ubiegłą sobotę, 8 lipca. Pracownicy firmy Warbud za około 88 mln zł mają zburzyć i wybudować od nowa obie przeprawy – najpierw północną, potem południową. Wymusiło to wprowadzenie nowej, tymczasowej organizacji ruchu, która przysparza kierowcom sporo problemów.
Kierowcy ignorują znak zakazu
Auta jadące w kierunku centrum, na wysokości Kanału Wystawowego muszą przejechać specjalnie do tego wybudowaną tzw. przewiązką na południową jezdnię al. Stanów Zjednoczonych. Wyjątkiem są tylko autobusy komunikacji miejskiej, które jadą prosto przez plac budowy i wciskają się na jezdnię w kierunku Pragi dopiero tuż przed burzonym wiaduktem. Na rozwidleniu dróg stanął znak B-1 czyli „zakaz ruchu w obu kierunkach”, pod którym zawisła tabliczka z napisem „nie dotyczy pojazdów budowy i ZTM”. Jednak wielu kierowców, w szczególności taksówkarzy, którzy są przyzwyczajeni do jazdy tam, gdzie autobusy, ignoruje znak zakazu i nie skręca w lewo, tylko jedzie prosto. A tuż za znakiem czeka na nich patrol policji, który na specjalnie przygotowanym do tego przez urzędników miejscu, kontroluje kierowców. Mandaty sypią się aż huczy!
Na buspasie tylko autobus
- Taką organizację ruchu wprowadziliśmy po wielu dyskusjach w związku z tym, że przebudowywane wiadukty są węższe niż te przy Agrykoli i nie dało się na jednym wiadukcie wytyczyć czterech pasów ruchu. A z wiadomych względów konieczne było zastosowanie priorytetu dla autobusów – tłumaczy w rozmowie z „Super Expressem” Tamas Dombi, dyrektor Biura Zarządzania Ruchem Drogowym. Stołeczni planiści nie chcieli wpuszczać na buspas taksówek, samochodów elektrycznych, motocykli czy pojazdów MTON, bo przebiega on przez środek placu budowy. - Byłoby to zbyt niebezpieczne. Są tam ciągle prowadzone dostawy materiałów budowlanych i autobus wjeżdża tam w drodze wyjątku – dodał dyrektor BZRD.
Kontrola kierowców w specjalnych strefach
Jak się okazuje urzędnicy z góry założyli, że kierowcy będą łamać zakaz i wjeżdżać na buspas, dlatego już na etapie planowania przygotowali się na taką ewentualność. - Wytyczyliśmy specjalne strefy dla policji i straży miejskiej, tak żeby zatrzymywane auta nie tamowały ruchu przejeżdżającym autobusom. Na samym początku remontu poprosiliśmy służby o prowadzenie tam regularnych kontroli i jesteśmy z nimi teraz w stałym kontakcie – powiedział Tamas Dombi, który po rozmowie z dziennikarzem „SE” zapewnił, że rozważy wprowadzenie „dobitniejszego” oznakowania informującego kierowców o zakazie, mimo to, że znak jest bardzo dobrze widoczny z daleka.
Sypią się mandaty
Zapytaliśmy policjantów ze stołecznego Wydziału Ruchu Drogowego o to jak wyglądają statystyki we wspomnianym punkcie kontroli od początku przebudowy. Na odpowiedź wciąż czekamy. Za wjazd mimo zakazu ruchu mundurowi mogą wystawić mandat według widełek: od 20 zł do nawet 5 tys zł. Każdy delikwent dostaje też wtedy na swoje konto 8 punktów karnych. Jak wynika z rozmowy naszego reportera z policjantami, którzy ostatnio kontrolowali kierowców, najczęściej wystawiane są mandaty w wysokości 50 zł. - Ma to na razie przyzwyczaić kierowców do nowej organizacji ruchu - tłumaczą funkcjonariusze.
Polecany artykuł: