Drogowcy dotrzymali słowa i oprócz zapowiadanego zamknięcia są również zapowiadane korki. Wczoraj podczas porannego szczytu nie sposób było wyjechać z Ursusa.
Do pracy dwie godziny
Najgorzej było na ul. Cierlickiej bezpośrednio pod zamkniętym wiaduktem, bo wprowadzono tu ruch wahadłowy, a ulica korkuje się na co dzień i bez tego. Stały też wszystkie objazdy: Gierdziejowskiego, Posagu 7 Panien i Szamoty oraz tradycyjnie ul. Ryżowa, Popularna i Al. Jerozolimskie. - Przez ten remont spóźniłem się na służbowe spotkanie - mówi zdenerwowany Tomasz Janecki (50 l.), przedsiębiorca. I nic dziwnego, bo podróż do Śródmieścia wydłużyła się blisko dwukrotnie i trwała nawet 2 godziny, a samochody przesuwały się w żółwim tempie.
I tak będzie aż do końca września, kiedy drogowcy zburzą obecny i wybudują nowy wiadukt. Drogowcy są bezradni.
Nic nie poradzimy na korki
- Utrudnienia oczywiście były, ale też sami kierowcy blokowali rondo przy zjeździe w Cierlicką - mówił, szukając jak zwykle winnego nie u siebie Tomasz Kunert (38 l.), rzecznik miejskiego koordynatora inwestycji i remontów. - Możliwości zmian tu praktycznie nie ma, ale obserwujemy sytuację i będziemy myśleć, jak polepszyć komunikację - dodaje. Gehenna kierowców potrwa tu do 30 września. I nie będzie lepiej, bo nie ma tam jak poprowadzić sensownego i wygodnego objazdu. Drogowcy deklarują jednak, że przyjrzą się korkom i mimo wszystko spróbują poprawić komunikację.