- Każdy sygnał, który do nas dociera, traktujemy bardzo poważnie. W akcję z dnia na dzień angażujemy coraz więcej osób - mówi Agnieszka Pindelska z centrum zarządzania kryzysowego w Piasecznie pod Warszawą.
We czwartek na bagnistym i trudnym terenie w okolicy Gassów - tam, gdzie pięć dni temu znaleziono ogromna wylinkę gada – po raz pierwszy pojawili się operatorzy dronów. - Chcemy sporządzić mapę terenu, by ułatwić pracę ekipom przeczesującym zarośla. Zamontowaliśmy też dwie foto-pułapki, ale wpadły w nie jedynie bobry - mówi Łukasz Fabiański z Animal Rescue Polska.
<iframe src="https://www.facebook.com/plugins/video.php?href=https%3A%2F%2Fwww.facebook.com%2Fwwwsepl%2Fvideos%2F2158912950848132%2F&show_text=0&width=267" width="267" height="476" style="border:none;overflow:hidden" scrolling="no" frameborder="0" allowTransparency="true" allowFullScreen="true"></iframe>
Nie brakuje też amatorów, którzy na własną rękę próbują znaleźć pytona. - Temat jest nośny, dlatego powstają takie grupy. My oczywiście apelujemy, aby nie zbliżać się do Wisły. Tym bardziej tylko z kijkami i latarkami. To niebezpieczne - ostrzega Jarosław Sawicki z policji w Piasecznie.
A jak służby chcą schwytać bestię? - Za pomocą haków i chwytaków zagonimy pytona do klatki transportowej. Potem trafi do zoo - podsumowuje Fabiański.