Śmierć czterolatka na torach tramwajowych. Sprawdzamy, jak działają systemy bezpieczeństwa
Po tygodniu od potwornej tragedii na torowisku przy ul. Jagiellońskiej reporterzy „Super Expressu” postanowili sprawdzić, czy zapewnienia Tramwajów Warszawskich o bezpieczeństwie w pojazdach, także tych starego typu, pokrywają się z rzeczywistością. Na pętli Żerań FSO wsiedliśmy do tramwaju linii nr 18, dokładnie do takiego samego wagonu, jaki przytrzasnął nóżkę czteroletniego chłopca. Gdy motorniczy włączył sygnał przed zamknięciem drzwi, reporterka "Super Expressu", stojąc w bezpiecznej odległości, włożyła swoją dużą torebkę między zamykające się drzwi. To, co wydarzyło się dalej, budzi grozę.
Tramwaj odjechał z przytrzaśniętą torbą
Drzwi pojazdu z całą mocą zamknęły się na torbie, a tramwaj, jak gdyby nigdy nic, odjechał z przystanku! Duża i ciężka część torebki wystawała przygnieciona zza zatrzaśniętych skrzydeł. Reporterka nie mogła nic zrobić. Na całą sytuację nie zareagował także motorniczy tramwaju. Nie zatrzymał pojazdu, choć wystającą torebkę było dobrze widać. Skład stanął dopiero na kolejnym przystanku, uwalniając torebkę "z opresji".
Tramwaje Warszawskie: mechanizmy działają zgodnie z normami
Jak pokazuje nagranie wideo, nie zadziałały też mechanizmy, o których wspomina miejska spółka. Drzwi zamknęły się mimo napotkanej przeszkody, nie uruchomiła się też blokada jazdy w tramwaju. O komentarz poprosiliśmy rzecznika Tramwajów Warszawskich.
ZOBACZ TEŻ: Czterolatek zginął ciągnięty po torach przez stary skład. Tramwaje Warszawskie: Skład był sprawny, monitoringu nie będzie
Tym razem była to tylko torba – ale co, gdyby zamiast niej w tym samym miejscu został mały pies, albo rączka dziecka? System bezpieczeństwa w starym tramwaju po prostu kolejny raz nie zadziałał. O komentarz w sprawie poprosiliśmy rzecznika Tramwajów Warszawskich. – Mechanizmy zapobiegające przytrzaśnięciu pasażera drzwiami działają zgodnie z normami wynikającymi z Rozporządzenia Ministerstwa Infrastruktury. Drzwi tramwaju nie mogą się zamknąć na przedmiocie o szerokości 4 cm – tłumaczy Maciej Dutkiewicz. Ale mimo to się zamknęły. Rzecznik podkreśla, że po tragicznym wypadku sprawdzono 616 tramwajów. Tylko trzy mechanizmy trzeba było wyregulować. Jak widać na naszej prowokacji, jego zapewnienia niewiele mają wspólnego z rzeczywistością.
Super Express: Najważniejsze jest bezpieczeństwo
Komentarz redakcji:
Tydzień po śmierci czteroletniego chłopca postanowiliśmy sprawdzić, czy Tramwaje Warszawskie zadbały o bezpieczeństwo pasażerów. To dlatego przeprowadziliśmy prowokację, w której użyliśmy pokaźnych rozmiarów torby. Można dyskutować, czy po zgnieceniu miała wymagane rozporządzeniem 4 cm czy też nie. Wątpliwości nie ulega jedno: w starych tramwajach nie jest bezpiecznie, a mechanizmy zapobiegające przytrzaśnięciu są – jak widać – zawodne. Mimo to stanowczo zapowiedziano, że stare tramwaje nie znikną z ulic stolicy i nie będzie w nich monitoringu. A co, gdyby zamiast torby znalazł się tam niewielkich rozmiarów pies? Albo, co gorsza, kolejne małe dziecko?