Wstrząsająca relacja sąsiadów

Dwie osoby poranione ostrym narzędziem. Nowe fakty w sprawie awantury na Próżnej w Warszawie. „W ich mieszkaniu działy się złe rzeczy”

2024-09-13 15:15

Nowe fakty w sprawie dramatycznej awantury w kamienicy na warszawskim Śródmieściu. W piątek (13 września) rano służby dostały pilne wezwanie do jednego z mieszkań przy ul. Próżnej. Ciężko poraniona kobieta i mężczyzna trafili do szpitala. Świadkami całego zajścia były ich dzieci. - W ich mieszkaniu działy się złe rzeczy – mówią „Super Expressowi” sąsiedzi.

Dwie osoby poranione ostrym narzędziem. Kulisy krwawej awantury na Próżnej w Warszawie. „W ich mieszkaniu działy się złe rzeczy”

Do tragedii doszło w piątek rano. Lokatorzy kamienicy przy ul. Próżnej są wstrząśnięci tym, co zobaczyli. – Wszystko widziałem. Gdy wyszedłem z mieszkania, zobaczyłem mnóstwo krwi na klatce schodowej. Sąsiadka wyszła z mieszkania cała zakrwawiona. W środku była piątka dzieci. Najmłodsze ma roczek, najstarsze 16 lat. Zaopiekowałem się nimi razem z kolegą. Dałem im czekoladę i koce, bo były nagie. Potem służby je zabrały – relacjonuje Przemysław, jeden z sąsiadów.

Dzieci trafiły do placówek opiekuńczych. Para, z którą mieszkały, znalazła się w szpitalu. Jak udało się nam nieoficjalnie ustalić, mężczyzna otrzymał ciosy ostrym narzędziem m.in. w plecy. Podobne rany miała odnieść jego partnerka. Oboje są w ciężkim stanie i byli operowani.

Awantura na Próżnej w Warszawie. Relacje sąsiadów

Mieszkańcy często widywali ich w sklepie monopolowym. Para miała chętnie zaglądać do kieliszka. Z relacji sąsiadów wynika, że nie pracowali, utrzymywali się z zasiłków i alimentów. – Potem zaczęli kupować alkohol w bardziej odległych sklepach, żeby nie było widać, że piją. Na klatce schodowej nigdy nie było z nimi problemów, ale w ich mieszkaniu źle się działo – mówią sąsiedzi.

– Oni żyli w nieformalnym związku. Jako lokatorzy zgłaszaliśmy do OPS-u, do dzielnicowego i w administracji, że w tym mieszkaniu dzieją się złe rzeczy. Ta para prowadziła nocny tryb życia. Dzieci w ciągu dnia ciągle spały, a później płakały i krzyczały po nocach. Troje z nich to dzieci tej kobiety z poprzedniego związku. Pozostała dwójka, to dzieci jej konkubenta. Nie wiem, czy chodziły do szkoły – mówi sąsiadka.

Sprawą zajęła się prokuratura. – Na tym etapie jest za wcześnie, żeby mówić o tym, kto jest pokrzywdzonym, a kto sprawcą. Trwają czynności zmierzające do wyjaśnienia okoliczności tego zdarzenia – mówi nam prok. Piotr Skiba z Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Jak słyszymy nieoficjalnie, dzieci nie zostały jeszcze przesłuchane.

Najważniejsze numery alarmowe. Czy znasz je na pamięć? Ten QUIZ może kiedyś uratować ci życie

Pytanie 1 z 10
999 – co to za numer?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki