Niemowlę, dziecko

i

Autor: Flickr/wp paarz

Kolejny ojciec-morderca: Zabił dwoje niemowląt! Jaki wyrok usłyszy?

2019-07-25 21:09

W 2016 r. nagle zmarła trzymiesięczna Łucja, podobno "w mechanizmie niewydolności krążeniowo–oddechowej”. Rok później pięciomiesięczny Miłosz rzekomo nieszczęśliwie wyślizgnął się z rąk ojca. Trafił do szpitala, gdzie zmarł z powodu "rozległych obrażeń głowy". Wszystko jednak wskazuje, że niewinne niemowlęta zostały zamordowane przez ojca!

To kolejna przerażająca sprawa ojca, który pozbawił życia swoje dzieci. 26-letni dziś Piotr P. oskarżony jest o to, że z zimną krwią zamordował dwoje niemowląt! Obecnie siedzi więzieniu oczekując na zakończenie śledztwa. Prawdopodobnie pod koniec września do sadu trafi akt oskarżenia. Jak wskazuje opisane przez TVP Info śledztwo, prokuratura ma bardzo twarde dowody, że mężczyzna jest winny.

Śmierć Łucji

W 2014 r. 21-letni Piotr P. poznał o dwa lata starszą Marię studiując na UKSW. Dwa lata później, na początku 2016 r. kobieta urodziła córeczkę Łucję, choć mężczyzna namawiał ją do aborcji. Dziewczynka miała trzy miesiące, kiedy pewnego dnia Maria wyszła do sklepu. W domu został Piotr, który opiekował się córeczką. Kiedy kobieta wróciła, powiedział, że mała śpi. Gdy zajrzała do jej pokoiku zobaczyła, że dziecko ma sine rączki wyciągnięte do góry i nie daje znaków życia. Rodzice wezwali pogotowie, próbowali reanimować Łucję: przybyły lekarz stwierdził zgon z przyczyn naturalnych.

Prokuratura wszczęła dochodzenie w sprawie śmierci dziecka. Biegły stwierdził, że „dziecko zmarło w mechanizmie niewydolności krążeniowo–oddechowej”. Fakt, że Łucja dzień przed śmiercią wróciła ze szpitala, gdzie trafiła na 10 dni z zachłystowym zapaleniem płuc, uprawdopodobniał naturalną przyczynę śmierci.

Śmierć Miłosza

Trochę ponad rok po śmierci Łucji urodził się Miłosz. Ponownie Piotr P. był niezadowolony. Chorowite dziecko często bywało w szpitalu. Dwa dni po ostatnim pobycie zmarło. Tym razem mężczyzna wziął na ręce chłopca mówiąc do żony, że zaniesie go do drugiego pokoju do wózka, by uśpić. Chwilę później zawołał ją na pomoc: podobno potknął się o dywan, a dziecko wypadło mu z rąk. Mocno uderzyło się w główkę, która bardzo spuchła. Znowu wezwane zostało pogotowie, znowu reanimowano niemowlaka. Niestety, zmarł w szpitalu podczas tomografii.

Tym razem jednak lekarz uznał, że obrażenia dziecka są zbyt rozległe, jak na wypadek opisany przez Piotra P. Zawiadomiono policję, która wszczęła śledztwo. Dwa miesiące później, w listopadzie 2017 r. mężczyzna został aresztowany pod zarzutem morderstwa.

Śledztwo

Śledczy zaczęli się też przyglądać sprawie śmierci Łucji. W lutym 2018 przeprowadzono ekshumację obojga niemowlaków. W przypadku chłopca biegli potwierdzili podejrzenie morderstwa: wskazywały na to zbyt rozległe obrażenia głowy oraz połamane żebra, do czego nie mogło dojść podczas reanimacji. Ponowne badanie szczątków dziewczynki wykazało, że mogło dojść do morderstwa.

Tymczasem osadzony w areszcie Piotr P. zaufał jednemu z osadzonych i wyznał mu, że zamordował oboje niemowląt i opisał jak to zrobił. A mówiąc o swoich dzieciach używał określenia "to". Przyznał też, że ich utrzymanie było kosztowne, opieka nad nimi go męczyła, a poza tym - przeszkadzały w uprawianiu seksu!

Piotr P. został uznany za więźnia typu N, czyli niebezpiecznego. Czeka na proces w pojedynczej celi, monitorowanej przez 24 godziny na dobę.

 

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają