O tym, że pani dyrektor jeździ służbowym autem, a nie mogła go wypożyczyć emerytom, "Super Express" pisał już 11 marca. - Daewoo nubira służy OPS-owi, a nie jako transport dla organizacji pozarządowych, który może pomóc zorganizować dzielnica - mówi burmistrz Antonik. I rzeczywiście z tej opcji korzysta dyrektor Witoszyńska, która dojeżdża nim do pracy i wyjeżdża z pracy.
Przeczytaj koniecznie: Warszawa: Wypadek tramwajowy na Woli
Pilnują auta
Samochód jest parkowany na prywatnym parkingu strzeżonym, mimo że tuż obok ośrodka znajduje się parking i auto można zostawić też na terenie OPS. - Kierowca podwozi mnie, bo mieszkam po jego trasie do pracy - mówi "Super Expressowi" Witoszyńska.
Decyzja, aby auto mogło być zaparkowane poza terenem należącym do dzielnicy, podjęły władze samorządowe 13 lat temu.
Nic w tym złego
- To rozsądne i oszczędne rozwiązanie, bo normalnie wydalibyśmy 200 złotych za parking, a tak oszczędzamy połowę. Postanowiliśmy je utrzymać i teraz - tłumaczy burmistrz Sławomir Antonik. - Samochód jest na każde życzenie, bo taka jest specyfika tej pracy - dodaje. Jak widać, również po to, by pani dyrektor mogła zaoszczędzić na benzynie czy bilecie miesięcznym, podróżując z domu do pracy. Sprawą obiecali zająć się stołeczni radni, aby ukrócić ten folwark.