Autobus z dziećmi wjechał na przejazd kolejowy. Wszczęto śledztwo. Ile grozi kierowcy?

i

Autor: MM/Youtube Autobus z dziećmi wjechał na przejazd kolejowy. Wszczęto śledztwo. Ile grozi kierowcy?

Dziecięcy autobus jechał między szlabanami. Kolejarze: Pociąg zgniótłby pojazd jak puszkę

2022-06-14 20:50

O sprawie szkolnego autobusu, który niedaleko Mińska Mazowieckiego wjechał na zamknięty przejazd kolejowy tuż przed pędzącym pociągiem, było głośno w całej Polsce. Sprawą zajmuje się prokuratura. Skandaliczne zachowanie kierowcy wiozącego grupkę dzieci zrodziło też dyskusję o tym, jak polscy kierowcy zachowują się na przejeździe kolejowym. Wnioski nie są dobre. Kierowcy lekceważą zagrożenie, jakim jest pędzący pociąg i omijają szlabany. A eksperci przestrzegają. - Siła uderzenia pociągu odpowiada mniej więcej tej, jakbyśmy naszym samochodem przejechali puszkę po napoju - mówią kolejarze. Materiał programu "Uwaga" TVN.

Przypomnijmy, że 19 maja 2022 r. z miejscowości Dębe Wielkie spod szkoły podstawowej wyruszył autobus. Miał zawieźć dzieci do Górek, kilka kilometrów dalej. Autobus z dziećmi w środku dojechał do przejazdu kolejowego międzynarodowej trasy E20. Kierowca zamiast stać i czekać aż szlaban podniesie się, wymijał przeszkody i przejechał przez szlaban. Jego skandaliczne zachowanie zarejestrowały kamery. W środku, oprócz kierowcy, było dwadzieścioro dzieci.

Prokurator mówi o "braku wyobraźni i odpowiedzialności"

Sprawą zajmuje się prokuratura w Mińsku Mazowieckim. I wyjaśnia zachowanie nie tylko kierowcy, ale i opiekunki dzieci, która wyszła z autokaru chwilę przed jego niebezpiecznym manewrem. – Oceniła ona [opiekunka - red.], że żaden pociąg nie nadjeżdża i nie zachodzi żadne niebezpieczeństwo dla takiego manewru. Przekazała swoje spostrzeżenia kierowcy, który zdecydował się na ten ryzykowny zabieg – mówił przed kamerami TVN Marek Sęktas z prokuratury rejonowej w Mińsku Mazowieckim. Kilkadziesiąt sekund później przez tory przemknął pociąg dalekobieżny. Marek Sęktas próby usprawiedliwiania kierowcy uważa, że "brak wyobraźni i odpowiedzialności za dzieci". Prokuratura szykuje zarzuty pod kątem sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym.

CZYTAJ WIĘCEJ: Autobus z dziećmi wjechał na przejazd kolejowy. Wszczęto śledztwo. Ile grozi kierowcy?

"Z autokaru nic by nie zostało"

Rodzice są zszokowani zachowaniem kierowcy i opiekunki, ale nie wszyscy. – Totalna nieodpowiedzialność. Dla mnie to coś nieprawdopodobnego, że taką rzecz zrobił zawodowy kierowca. Z tego autokaru nic by nie zostało – mówił reporterom "Uwagi" pan Krzysztof, rodzic jednego z uczniów. – Przeraziły mnie poglądy niektórych osób, rodziców też, a nawet niektórych nauczycieli – dodaje pan Krzysztof. Według niektórych winny jest tylko kierowca, a cała sytuacja została wyolbrzymiona. Zdarzenie z 19 maja odbiło się na dzieciach jadących tamtym autokarem. Dzieci boją się jeździć autokarem.

Opiekunka dzieci nadal pracuje w szkole

Opiekunka zajmująca się dziećmi podczas feralnego kursu ma dwadzieścia lat doświadczenia zawodowego. Co na to dyrekcja szkoły w Górkach? – Sytuacja w ogóle nie powinna mieć miejsca, jest niedopuszczalna. Kierowca podjął decyzję, której nigdy nie powinien podjąć – mówiła reporterom "Uwagi" Renata Osica-Duszczyk, dyrektorka Szkoły Podstawowej im. Szarych Szeregów w Górkach i dodaje, że zachowanie kobiety należy rozróżnić. – Nie możemy mówić o nauczycielce w chwili, kiedy pani opiekunka wykonywała działania opiekunki autobusu szkolnego. Nauczycielem jest w szkole. Natomiast w tym czasie była opiekunką dzieci kursowych – tłumaczyła dyrektorka i dodaje, że opiekunka jest "bardzo przejęta i poruszona". Znajduje się pod opieką psychologa. Jednocześnie kobieta pozostaje nauczycielką w szkole w Górkach. Długoletni staż w zawodzie ma też kierowca autobusu spod Mińska Mazowieckiego.

Dramatyczne statystyki

Kolejarze przestrzegają. Samochód w starciu z pędzącym pociągiem nie ma żadnych szans. – Siła uderzenia pociągu odpowiada mniej więcej tej, jakbyśmy naszym samochodem przejechali puszkę po napoju. Jak wyjmiemy puszkę spod kół, to będzie zmiażdżona. Siła uderzenia pociągu wgniata samochód między słupy trakcyjne i wlecze kilkaset metrów po torach – mówił w "Uwadze" Włodzimierz Kiełczyński, dyrektor biura bezpieczeństwa PKP PLK S.A.

Statystyki są dramatyczne. Średnio każdego dnia na zamknięte przejazdy kolejowe w Polsce wjeżdża średnio 15 osób. W 2021 r. doszło do dwustu tego typu wypadków. Zginęło 49 osób.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Dziecięcym autobusem wjechał za szlabany. Wójt gminy domaga się surowej kary

Źródło: "Uwaga"

Sonda
Nie boisz się podróżować pociągiem?
Strażak zginął po zderzeniu z pociągiem

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają