Warszawa, Praga-Północ. Zapłakaną 8-latką zajęli się strażnicy miejscy
Sytuacja miała miejsce 25 lipca, we wtorek. Minęła godzina 12:30, gdy dwoje strażników zauważyli kilka osób skupionych wokół małej dziewczynki na ul. Brzeskiej. – Gdy podjechaliśmy bliżej podeszła do nas kobieta, która powiedziała, że ktoś pozostawił bez opieki dziewczynkę. Dziecko mówiło po polsku, ale z wyraźnym obcym akcentem – powiedział insp. Julian Przyczynek, który wraz ze strażniczką Eweliną Czyż zaopiekował się dzieckiem. Funkcjonariusze uspokoili dziewczynkę mówiąc, że zrobią wszystko by bezpiecznie wróciła do domu.
8-latka wyjaśniła im, w jaki jest wieku oraz powiedziała, że pochodzi z Ukrainy, a w Polsce mieszka od około 2 lat. Poprzedniego dnia wieczorem (24 lipca) w towarzystwie głuchoniemej mamy i jej gruzińskiego konkubenta przyjechała do Warszawy z okolic Siedlec. Rankiem, gdy jej matka jeszcze spała, ojczym obudził dziewczynkę i powiedział, że pojadą na rowerową wycieczkę. Wtedy rozpoczął się koszmar małej!
Gdy dojechali na ul. Brzeską, konkubent kazał się jej zatrzymać. Powiedział, żeby poczekała na niego 5 minut, a sam odjechał w stronę ul. Ząbkowskiej i zniknął… Po krótkim czasie zapłakanym dzieckiem zainteresowali się piesi, którzy zawiadomili odpowiednie służby.
– Dziewczynka przyznała, że jest głodna, bo tego dnia jeszcze nic nie jadła. Poszliśmy do pobliskiej restauracji i zamówiliśmy dla niej frytki i wodę do picia – przyznał insp. Przyczynek.
Strażnicy próbowali ustalić kontakt do jej bliskich. Po niedługim czasie udało im się ustalić numer telefonu do jej babci, która mieszka w Lublinie. Strażnicy wezwali patrol policji, który skontaktował się z jej babcią. Kobieta zobowiązała się przyjechać do stolicy i odebrać przerażoną wnuczkę.