Anita Wiśniewska wracała do domu z pracy. Dziewczyna jest hostessą i maluje buźki dzieciom na różnych imprezach, dlatego miała ze sobą walizkę z kolorowymi farbkami. Wsiadła do tramwaju linii 8.
- Było strasznie gorąco. Postawiłam ją pod krzesłem - opowiada. - Potem wysiadłam na przystanku przy cmentarzu Wolskim i zorientowałam się, że zostawiłam ją w wagonie. Myślałam, że już jej nie odzyskam. Zmartwiłam się, bo te farbki trochę kosztowały - kontynuuje.
Dziewczyna od razu zadzwoniła do zajezdni. Tam usłyszała, że jej zgubę znalazł motorniczy. Dwie godziny później walizka trafiła do niej z powrotem.
- Można powiedzieć, że ten motorniczy uratował mi życie! Dzięki niemu nie będą miała problemów w pracy - mówi z uśmiechem 20-latka.