Dantejskie sceny przed pierwszą przychodnią aborcyjną w Polsce
Otwarcie kliniki AboTak w budynku przy ul. Wiejskiej 9 wywołało ogromne emocje. W piątek (7 marca) działaczki na rzecz legalnej aborcji z organizacji Aborcyjny Dream Team oficjalnie przecięły wstęgę rozpoczynając działalność przychodni. W sobotę (8 marca) zorganizowano dzień otwarty dla osób, które chciałyby zapoznać się z działalnością ośrodka.
- Jesteśmy w przychodni aborcyjnej AboTak. To miejsce, które będzie służyło osobom potrzebującym informacji na temat aborcji, ale nie tylko. To będzie też miejsce, w którym osoby z różnych powodów niemające możliwości przerwania ciąży będą mogły do nas przyjść i dostać nasze wsparcie. Nasza działalność będzie całkowicie bezpłatna - mówiła nam Justyna Wydrzyńska z Aborcyjnego Dream Teamu.
Tego dnia od południa pod siedzibą klinki zebrała się grupa kilkudziesięciu osób z organizacji Ratuj Życie oraz środowisk konserwatywnych. – Uczestnicy modlą się i porównują aborcję do ludobójstwa. Wznoszą okrzyki w kierunku osób wchodzących i wychodzących z kliniki. Niektórzy boją się opuścić lokal. Atmosfera jest napięta – relacjonowała dziennikarka „SE” Zuzanna Sekuła.
- To jest pierwszy taki projekt, który powstał w Polsce. Nigdy do tej pory nie było czegoś takiego jak przychodnia aborcyjna. To jest miejsce, gdzie zajmujemy się tylko i wyłącznie aborcją. To jest normalne, że środowiska aborcyjne będą zgłaszać zgromadzenia, przychodzić i protestować. Mają do tego prawo. Chcemy im powiedzieć: przyzwyczajcie się. My również istniejemy w przestrzeni i tu będziemy - dodała Wydrzyńska.
Dziennikarka „Super Expressu” oblana farbą i wyrzucona z pikiety antyaborcjonistów. „Wynocha z mojego zgromadzenia!”
Drzwi wejściowe ochraniało kilku policjantów. Przed budynkiem manifestanci ustawili stolik z wiadrem wypełnionym czerwoną farbą i utopioną w niej lalką. W pewnym momencie doszło do ostrej wymiany zdań między przeciwnikami aborcji a kobietą, która próbowała wejść do kliniki. Policja musiała je rozdzielić.
Chwilę później zaatakowana została także nasza dziennikarka. – Nagrywałam protest. W pewnym momencie jedna z uczestniczek zaczęła na mnie krzyczeć: „Wynocha z mojego zgromadzenia!”. Popychała mnie przez kilka metrów. Ktoś za mną przewrócił wiadro i oblał mnie farbą. Interweniowała policja – dodaje. Funkcjonariusze spisali dane agresywnej kobiety w związku z naruszeniem nietykalności cielesnej.
Na miejscu udało nam się porozmawiać z Kają Godek, członkiem zarządu organizacji pro-life Życie i Rodzina. – Przyszliśmy tutaj pod klinikę AboTak, żeby pokazać niezgodę na mordowanie dzieci. Policja, która ochraniała dziś klinikę, powinna ścigać przestępstwo aborcji oraz pomocnictwa – powiedziała działaczka. – Polacy nie chcą aborcji i dzisiaj to pokazali – dodała.