Ekspansja łosi
Od połowy kwietnia nie ma właściwie dnia, by w Warszawie nie pojawiło się jakieś dzikie zwierzę. Np. kilka dni przed majowym weekendem ulice Bemowa opanowały łosie. Jeden z nich beztrosko wylegiwał się na torach tramwajowych na ul. Bolkowej. Drugi spokojnie skubał trawkę na jednym ze skwerów, dopóki policjanci nie zorganizowali na niego obławy - wtedy wpadł w panikę. Na szczęście oba osobniki udało się schwytać i odwieźć do lasu.
Niestety nie zawsze są to miłe i wesołe historie. Niedawno w Zielonce pod koła motocykla niespodziewanie wybiegł łoś. Nie było czasu na reakcję, doszło do zderzenia. Na szczęście skoczyło się na potłuczeniach i drobnych urazach kierowcy i pasażerki. Zwierzę uciekło.
Koszmar: ktoś wytruł 2 mln pszczół! To prawdziwa rzeź!
Kuszący spokój
Co takiego się stało, że zwierzęta zaczęły wkraczać do Warszawy i beztrosko spacerują ulicami? - Przyczyną jest koronawirus, a dokładniej efekty "uboczne" rządowych rozporządzeń ograniczających możliwości przemieszczania się. Ludzie siedzą w domu, ruch jest znacząco mniejszy, co za tym idzie - zanieczyszczenie hałasem również. I to właśnie ten spokój powoduje, że zwierzęta są bardziej śmiałe. Wkraczają na tereny, których wcześniej się obawiały - mówi dr Adam Olszewski, zoolog z Kampinoskiego Parku Narodowego.
Siostry zakonne zerwały się z kolan, aby ratować niewinnego maluszka!
Kłopoty z powrotem
To właśnie mogło być przyczyną dla której dziki pod koniec kwietnia zorganizowały rodzinną wycieczkę na Pragę-Północ. Dwójka dorosłych osobników wraz z szóstką warchlaków bezstresowo przechadzała się ulicą Szanajcy. Z kolei sarny pojawiły się przy ul. Augustówki na Mokotowie. Dwa koziołki przeskoczyły przez wysoki płot posesji, jednak nie potrafiły się już wydostać się. Musieli interweniować strażnicy miejscy. - Jak już zwierzę dotrze do tego miasta, okazuje się, że jednak nie jest tak różowo: wystarczy jeden ostrzejszy dźwięk i wpada w panikę. I ma problem jak wrócić do domu. A ludzie mają problem, by nie porozbijało niczego, nie zrobiło krzywdy sobie i innym - dodaje dr Olszewski.
To się nie mieści w głowie: złodziej kradną... drzewa z parku!
Wilki ruszają w drogę
Ostatnio mieszkańców okolic Zalewu Zegrzyńskiego zaalarmowały doniesienia o wilku dostrzeżonym w pobliżu miejscowości Topolina. W tym jednak przypadku chodzi o coś innego: - Na terenie Kampinoskiego Parku Narodowego są dwie rodziny wilków, których obecnie jest razem ok. 20 osobników. Dwu- i trzyletnie młode oddzielają się od swoich watah i szukają własnego terytorium. Jakiś czas temu jeden z naszych wilków z nadajnikiem zawędrował aż za Wrocław, pod Milicz - tłumaczy dr Adam Olszewski.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj.