Dziś od rana stołeczna komunikacja jest bezpłatna. Urzędnicy tym samym chcą przekonać nieprzekonanych, że w komfortowych warunkach mogą oni dojechać do pracy. - Samochód przede wszystkim jest droższy. I nie chodzi tu o sam zakup, ale o koszty utrzymania, paliwo, obowiązkowe ubezpieczenie czy niezbędne naprawy - mówi Igor Krajnow (39 l.), rzecznik Zarządu Transportu Miejskiego. Kolejna sprawa, zdaniem urzędników, to korki. Im więcej samochodów na ulicach, tym większe korki i mniej miejsc na parkingach. - Niedawno nie było nas stać na samochód, a dziś nie ma jak nim jeździć - mówi wiceprezydent Warszawy Renata Kaznowska (46 l.). Urzędnicy jako przykład dają wykorzystanie samochodów, w których zwykle jeździ jedna osoba - 100 takich aut na ulicy zastępuje jeden przegubowy autobus.
Bez pracy będą dziś kontrolerzy ZTM, bo bramki w metrze zostały otwarte, a kasowniki w tramwajach i autobusach zablokowane. Bilety nie będą sprawdzane też w pociągach Kolei Mazowieckich. Dotyczy to obszaru obejmującego: Skierniewice, Kutno, Sierpc, Działdowo, Ostrołękę, Małkinię, Czeremchę, Łuków, Dęblin, Skarżysko-Kamienną, Drzewicę, a w pociągach Warszawskiej Kolei Dojazdowej - obszaru obowiązywania Wspólnego Biletu. Auta możemy zostawić bezpłatnie na 14 parkingach Park & Ride.
Urzędnicy wczoraj nie dali jednak przykładu i po spotkaniu na temat Europejskiego Dnia bez Samochodu wszyscy solidarnie wsiedli do aut i odjechali. Zapowiadają jednak, że dziś przesiądą się do komunikacji miejskiej.