Dziwna interwencja policji przy ul. Królewskiej. Jest komentarz rzecznika praw obywatelskich
Policja nie ma ostatnio dobrej passy. Co chwilę dzieją się rzeczy, które trudno jest wytłumaczyć w racjonalny sposób. Szef polskiej policji strzela w swoim gabinecie z granatnika. Potem radiowóz pod Pruszkowem rozbija się na drzewie z dwiema nastolatkami w środku. Jeśli komuś tego było mało, to stołeczna policja postanowiła dolać oliwy do ognia. We wtorek przy ul. Królewskiej wydarzyła się kuriozalna interwencja. Pod kamienicą stanął wóz strażacki, a do kosza na wysięgniku weszli dwaj funkcjonariusze. Policjanci przez około godzinę patrzyli się w jedno okno, po czym zjechali na dół. O co tu chodzi?
Okazuje się, że wszystko miało związek z miesięcznicą smoleńską. Jak co miesiąc na pl. Piłsudskiego odbywały się uroczystości z okazji kolejnego miesiąca upływającego od katastrofy smoleńskiej. Pojawia na nich prezes Jarosław Kaczyński, zawsze są też jego przeciwnicy z Lotnej Brygady Opozycji. Tym razem jednak prezesa na obchodach nie było, więc działacze wynajęli lokal przy ul. Królewskiej, 200 m od pomnika smoleńskiego. Spokojnie raczyli się kawą i rogalikami, gdy nagle w ich oknie pojawili się funkcjonariusze. Jak te kuriozalne działania komentuje stołeczna policja? - U podstaw wszelkich decyzji podejmowanych w trakcie wszelkich zabezpieczeń leżą względy bezpieczeństwa. Tym bardziej gdy w wydarzeniach udział biorą najważniejsze osoby w kraju. Dodam, że na terenie kraju obowiązuje stopień alarmowy 'bravo'. Nie jest on wprowadzony bez przyczyny. Przy naszych działaniach w pierwszej kolejności uwzględniamy bezpieczeństwo i jesteśmy odporni na ewentualną krytykę, która może się pojawić – odpowiedział na pytania dziennikarzy TVN Warszawa rzecznik Sylwester Marczak.
W sprawę zaangażował się rzecznik praw obywatelskich, który ma poważne wątpliwości. - Wszystkie działania policji, a zwłaszcza takie, które ingerują w prywatność człowieka muszą mieć oparcie prawne. W związku z tym wystąpiłem do komendanta z prośbą o wyjaśnienie na jakiej podstawie podjęta została ta interwencja i dlaczego była konieczna – powiedział na antenie TVN24 rzecznik praw obywatelskich Marcin Wiącek.