Wojewódzki inspektor nadzoru budowlanego dał drogowcom czas do końca tego miesiąca, ale już wiadomo, że uciążliwy remont ulicy Dźwigowej najprawdopodobniej w tym terminie się nie zakończy.
- Daty końca prac nie znamy sami, bo co chwila natrafiamy na jakieś niespodzianki - mówi "Super Expressowi" Wiktor Wojewódzki, dyrektor Zakładu Remontu i Konserwacji Dróg.
- To może być w połowie października albo pod jego koniec lub w jeszcze innym terminie - dodaje.
Powód? Brakuje planów ulicy, która odtwarzana jest praktycznie od początku. Obecnie na budowie znajduje się wielkie jezioro, a maszyny co rusz wykonują nowe pomiary. Ostatnio robotnicy natrafili pod jezdnią na próżnię o głębokości 15 metrów, którą muszą jakoś zagęścić.
Problemem okazała się też podłączona "na lewo" kanalizacja, przez co fekalia i ścieki wymywały nawierzchnię. Ale to nie wszystko!
Przy pracach odkryto też, że wiadukty kolejowe, które znajdują się nad ulicą, już opuściły się o 1,3 milimetra i to z obu stron.
- To oczywiście nie zagraża pociągom, ale nam utrudnia prace, bo musimy być jeszcze bardziej czujni - mówi Wojewódzki. Wygląda więc na to, że kierowcy będą stać w korkach nawet do listopada.