Warszawa. Atak na dyrektor Studium Europy Wschodniej UW Jana Malickiego
Do zdarzenia doszło 19 grudnia. Dyrektor Studium Europy Wschodniej Jan Malicki wracał ze spotkania wigilijnego pracowników jednostki badawczo-dydaktycznej. Został brutalnie zaatakowany w Parku Kazimierzowskim, a sprawcami mieli być dwaj mężczyźni ubrani w mundury przypominające te używane przez straż miejską. Stracił przytomność, którą odzyskał dopiero w karetce.
Ze względu na doznane obrażenia (pęknięcie kości czaszki, krwiaki i wstrząśnienie mózgu) nie pamięta dokładnie przebiegu zdarzenia. Jeden z mężczyzn, zadając mu pytanie, miał użyć składni wskazującej na pochodzenie z kraju rosyjskojęzycznego.
Czytaj więcej: Ceniony ekspert zaatakowany po spotkaniu wigilijnym. Zaskakujący trop
- Jak mi wrócił kolejny obraz do pamięci, to wywnioskowałem z tego, że w tym jest element wschodni, bo w tym jest błąd składniowy. Polak zapytałby "jak pan się nazywa" (zamiast "jak się nazywa pan?" - przyp. red.), a policja w ogóle "proszę imię i nazwisko", wiem, bo parę mandatów w życiu zapłaciłem - powiedział PAP historyk.
Studium Europy Wschodniej to jednostka badawczo-dydaktyczna Uniwersytetu Warszawskiego specjalizująca się w historii oraz współczesności Europy Środkowej, Europy Wschodniej, Rosji, Kaukazu, Azji Środkowej oraz Bałkanów. Rosyjskie i białoruskie media wielokrotnie oskarżały SEW o szkolenie "ekstremistów".
Czytaj dalej pod materiałem wideo.
Sprawę bada prokuratura
Nic nie wskazuje na konkretną przyczynę ataku, np. motyw rabunkowy. Sprawa została zgłoszona policji i prokuraturze. Dyrektor Malicki jest zdania, że jeśli była to napaść, to ten atak na niego mógł być dziełem rąk wrogich Polsce wywiadów i nie można wykluczyć, że miał być ostrzeżeniem pod jego adresem w związku z prowadzoną przez SEW działalnością. "Jeśli nie potwierdzi się atak chuligański, to należy brać pod uwagę taką wersję" – ocenił.
- Przesłuchiwani są świadkowie, przeglądany monitoring - powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Piotr Antoni Skiba.
Jan Malicki poddał się obdukcji, która potwierdziła opisany przez niego przebieg zdarzenia.
"Wymienione obrażenia mogły powstać w czasie i okolicznościach, jakie podaje poszkodowany" - potwierdził lekarz przeprowadzający badanie.