Wybuch i pożar na Ursynowie. 54-latek usłyszał zarzuty
Wielki huk wstrząsnął blokiem na Ursynowie. Budynek zatrząsł się w posadach, a fragmenty szkła rozsypały się po okolicy. Siła eksplozji wyrwała okno z parapetem i rzuciła wiele metrów dalej. Przybyli na miejsce ratownicy udzielili pomocy poszkodowanemu, a chwilę później policjanci…. zakuli go w kajdanki.
54-letni mieszkaniec Ursynowa jest właścicielem lokalu, który uległ spaleniu. Teraz usłyszał zarzuty. - Mężczyzna usłyszał zarzut sprowadzenia zdarzenia, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach, mającego postać pożaru - informuje Aleksandra Skrzyniarz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Przeczytaj również: Pożar w bloku na Ursynowie! Spłonęło mieszkanie na 10 piętrze
Okazuje się, że w chwili zatrzymania był kompletnie pijany. Wydmuchał ponad 2 promile alkoholu. Chwilę przed eksplozją miał być na pobliskiej poczcie, gdzie wszczął awanturę.
Wybuch na Ursynowie. Prokurator chce aresztu
Prokuratura wnioskowała też o tymczasowy areszt dla podejrzanego. Za zarzucane mu czyny grozi nawet 10 lat więzienia. Jak wynika z wcześniejszych ustaleń, podejrzany w swoim mieszkaniu miał 5-litrowy pojemnik z łatwopalną cieczą.