Emil S. wyszedł ze swojego mieszkania na Bielanach 1 listopada około 15.30. Jego przerażona siostra zgłosiła sprawę na policję. - Zostawił list pożegnalny. Wskazał w nim, że będzie ukrywał się w lesie pod namiotem w okolicach Orzechowa, Pomiechówka lub Kosewka – powiedziała Milena S., siostra Emila.
Młodego mężczyzny przez pięć dni poszukiwali strażacy, psy tropiące, policjanci z dronami, a ostatniego dnia nawet Wojsko Obrony Terytorialnej. Jego telefon logował się w lasach wskazanych przez niego w liście pożegnalnym. Policja miała też informację, że poszukiwany może przebywać w lasach w okolicy Rajszewa koło miejscowości Jabłonna.
Ostatecznie, piątego dnia poszukiwań policjanci natrafili na niebieski namiot w lesie w Orzechowie, a w nim na ciało 25-latka. Jak wynika z naszych nieoficjalnych ustaleń. Emil chciał być pewny, że uda mu się zabić. Przygotował aż trzy sposoby na odebranie sobie życia. Zamknął się w namiocie, do którego puścił gaz, nałożył sobie na głowę reklamówkę, a śledczy znaleźli przy nim wiele opakowań po lekach.
Polecany artykuł:
Siostra Emila do ostatniego momentu żyła w niepewności, czy jej ukochany brat jeszcze żyje. O odnalezieniu ciała dowiedziała się z Facebooka. Jedna z internautek udostępniła link, w którym podano tą tragiczną informację. - Jako rodzina nie dostaliśmy żadnych oficjalnych informacji – napisała wtedy w komentarzu do artykułu. Dopiero po czasie policja oficjalnie przekazała przykrą wiadomość. - Dziękujemy wszystkim za pomoc i wsparcie. Niestety Emila nie udało się uratować. Odnaleziono go martwego w lesie niedaleko Orzechowa – stwierdziła Milena S.
Dlaczego 25-latek dokonał tak makabrycznego czynu? Sprawą zajęła się prokuratura. - Dziś rano została zarejestrowana ta sprawa. Będą sprawdzane jego rzeczy osobiste. Zostanie również przeprowadzona sekcja zwłok – powiedziała w rozmowie z „Super Expressem” prokurator Katarzyna Skrzeczkowska.
Polecany artykuł: