Wściekli mieszkańcy, wściekli uczestnicy

Festiwal, który wkurzył wszystkich. Służewiec zaśmiecony, mieszkańcy nie zmrużyli oka, a ochrona biła uczestników

2024-07-16 18:17

Festiwal Clout na Torze Wyścigów konnych Służewiec wkurzył wszystkich. Wściekli są okoliczni mieszkańcy, którzy w poniedziałek do 4 rano nie zmrużyli oka. Wściekli są też uczestnicy, którzy skarżą się na agresywnych ochroniarzy i brak wody. Na policję i do straży miejskiej zgłosiły się dziesiątki osób. A rada osiedla na Służewcu chce zakazania takich imprez w przyszłości. - To było jak najazd Hunów! - mówi jedna z mieszkanek.

Festiwal na Służewcu wkurzył wszystkich. Hałas, śmieci i brutalna ochrona

Na służewieckim torze wyścigowym od soboty do niedzieli (13 - 14 lipca) trwał wielki festiwal muzyczny. Gwiazdy rapu z USA przyciągnęły do Warszawy 20 tys. fanów spragnionych wrażeń. Przez dwa dni trwała ostra impreza, której chcąc nie chcąc, musieli słuchać mieszkańcy okolicznych osiedli.

Wielkie muzyczne eventy, to w tym miejscu nic nowego. Jednak chyba żaden nie przeciągnął się do poniedziałkowego poranka. Ok. godziny 2.30 nad ranem wciąż trwał koncert, który słyszeli ludzie oddaleni o kilometry od głównej sceny.

- Było strasznie głośno. Do ok. 2 w nocy nie mogłem usnąć. Wszyscy sąsiedzi są wściekli - mówi nam mieszkaniec Służewca Artur Wiśniewski (79 l.). Podobnego zdania jest inna przewodnicząca rady osiedla Służewiec Południowy. - To było jak najazd Hunów! Młodzież, to chyba nawet nie były osoby pełnoletnie, kompletnie zaśmieciła okolicę. Z okolicznych sklepów cały alkohol zniknął już w sobotę. Mieszkam przy al. Wyścigowej od 7 lat, wiele koncertów przeżyłam, sama na niektóre chodzę. Ale czegoś takiego w życiu nie widziałam! – powiedziała nam Marta Bagnicka (37 l.). - Oni zamienili Służewiec w jeden wielki śmietnik. Młodzież zalegała po skwerach, nie mogłam nawet wyjść z psem na spacer. A hałas był do świtu taki, że nikt nie mógł zmrużyć oka – mówi. I wyjaśnia, że rada osiedla złoży wniosek o zakazanie na Służewcu imprez w niedzielę po godz. 22.

Furii dostał też poseł PiS, Jan Krzysztof Ardanowski. - Nagłośnienie na pełną moc i mimo że mieszkam od tego miejsca 3,5 km, to przy zamkniętych oknach słyszałem uderzenia basu. Nie dało się spać. Drżały okna. Do 2 w nocy! W stolicy cywilizowanego kraju ktoś wydaje decyzję, że można - przepraszam za wyrażenie - nap..lać do bladego świtu? - napisał w liście go Gazety Wyborczej.

Zapytaliśmy straż miejską o ilość zawiadomień w tej sprawie. - Przyjęliśmy kilkadziesiąt zgłoszeń w tej sprawie, ale zgodę na zorganizowanie festiwalu wydało miasto – mówi nam Sławomir Smyk ze stołecznej straży miejskiej.

Jednak ratusz tłumaczy, że w tej sprawie ma związane ręce, bo to teren prywatny. - Miasto wydało decyzję o zezwoleniu na organizację tego wydarzenia. W przypadku parków miejskich wprowadziliśmy ograniczenia, mówiące, że imprezy nie mogą trwać dłużej, niż do godz. 23. Ten festiwal odbywał się jednak na terenie prywatnym, gdzie takie ograniczenia nie obowiązują – twierdzi rzeczniczka ratusza Monika Beuth.

Poważne zastrzeżenia do organizatorów festiwalu mają też jego uczestnicy. Jak wynika z opublikowanych w sieci nagrań, ochrona zachowywała się agresywnie. Na niketórych widać, jak pracownicy firmy biją ludzi. - Ochroniarze na clout festival biją uczestników. Nastolatka pobili ponieważ obraził ochroniarzy którzy zbyt brutalnie potraktowali innego festivalowicza który wbrew zakazom skakał przez bramki - napisał jeden z uczestników na Twitterze.

W niedzielę organizatorzy odnieśli się do tych zarzutów. - Ochrona musi reagować, żeby nie dopuścić do krzywdy i zagrożenia życia innych osób w pierwszej linii. [...] Odnotowaliśmy kilka niewłaściwych zachowań niektórych pracowników ochrony, już podjęliśmy stosowne kroki, żeby ukarać te osoby - zostaną pociągnięte do odpowiedzialności - twierdzi organizator.

Wysłaliśmy pytania prasowe do organizatora Clout Festival. Do chwili publikacji artykułu nie otrzymaliśmy na nie odpowiedzi.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki