O horrorze w Śródmieściu pisaliśmy na https://www.se.pl/. Odurzony alkoholem Filip G. (22l.) wyszedł w biały dzień na Nowy Świat i w pijackim napadzie furii zaczął atakować przypadkowych przechodniów. Jednego pobił, a drugiemu przestrzelił policzek. Nasz reporter dotarł do mężczyzny, którego postrzelił młody mężczyzna.
- Siedziałem na ławce. Dobiegł do mnie ktoś. Celował mi w policzek pistoletem. Pomyślałem, że to blef. Okazało się, że nie. Dostałem strzał. On uciekł, ja usiadłem. Przyjechała policja, karetka - wspomina pan Marcin, bezdomny.
Mężczyzna przypomina sobie, że przed przyjazdem służb zdążył tylko wypluć łuskę, która wyleciała z pistoletu. Podkreśla, że to prawdopodobnie uratowało mu życie. - Dobrze, że jej nie połknąłem, albo że ten bandyta nie strzelił mi w oko. Bo teraz bym już nie żył - zauważa.
Pan Marcin jest przekonany, że nie zna napastnika. - To był obcy człowiek, miał duże źrenice. Ja nie mam wrogów. Ja nikomu nic nie zrobiłem. To była napaść na mnie. Przez tę sytuację mam w buzi dwa szwy. One się nie goją. Dlaczego on mi to zrobił?– rozpłakał się przed kamerą Super Expressu mężczyzna.
I dodał, że przez wypadek nie jest zdolny do pracy którą wykonywał. - Zgłosiłem to na policję. Zdałem zeznania, człowiek został zatrzymany. Teraz trwają procedury. Mają mnie szukać, wiedzą w której klatce schodowej jestem. Obiecuje, że ja mu nie podaruję. Ja jestem bezdomny, liczę na jakieś odszkodowanie - podsumowuje pan Marcin.