Tak było do czasu, gdy skończyła 18 lat. Wtedy postanowiła wyprowadzić się od prababci i zamieszkać z konkubentem Damianem G. Do czasu, gdy Leoś był pod okiem prababci wszystko było dobrze. Był zadbany, chodził do przedszkola. Z nieoficjalnych źródeł wiemy, że po wyprowadzce było coraz gorzej.

Chłopczyk przestał mówić, nie chodził do logopedy. Nastolatkowie często zmieniali miejsce zamieszkania. Prawdopodobnie mieli problemy z prawem. Damian G. po przeprowadzce do wsi pod Garwolinem zaczepiał młodych ludzi i pytał, gdzie można kupić narkotyki.

Oprócz tego para nie sprawiała wrażenia patologicznej. Sąsiedzi nie słyszeli żadnych awantur, chłopiec był czysty i wyglądał na zadbanego.

Niestety, w domu rozegrał się koszmar. Dziecko prawdopodobnie wpadło do wrzątku i potwornie się poparzyło.

Dlaczego Karolina i Damian nie wezwali pogotowia? Jedna z hipotez mówi, że będąc na bakier z prawem bali się zadzwonić na telefon alarmowy.

Po kilku dniach Leon zmarł. Damian przyznał śledczym, że zakopał jego zwłoki zawinięte w kocyk. 

Śledczy nie potwierdzili jednak jeszcze przyczyny zgonu Leonka. Zlecono dodatkowe badania i ekspertyzy, które miały rozwiać wątpliwości.

Tymczasem Karolina W. spodziewała się kolejnego dziecka. Gdy aresztowała ją policja była już w zaawansowanej ciąży.

Karolina urodziła swojego kolejne dziecko w areszcie śledczym.

Oboje usłyszeli zarzut umyślnego doprowadzenia do śmierci dziecka. 

Sprawa jest o tyle trudna, że kolejne dziecko Karoliny będzie potrzebowało mamy. Sąd będzie musiał podjąć ciężką decyzję.

Nic nie przywróci już życia Leonowi. Wszyscy jednak czekają na informacje dotyczące śledztwa, które mogłyby wyjaśnić zagadkę jego śmierci.