Kobieta jest w Polsce jako uchodźca, sierota. Jej rodzice pozbawieni są praw rodzicielskich.

Stan dziewczyny po ataku był  bardzo poważny. − Lekarzom udało się przywrócić działanie serca, obecnie jest nieprzytomna, podłączona do respiratora − przekazywał chłopak zaatakowanej.

Wiemy o tym, że kobieta nie pracowała oficjalnie i nie ma ubezpieczenia zdrowotnego. W internecie ruszyła zbiórka na jej leczenie.

Do koszmaru doszło w niedzielę, 25 lutego. O godzinie 5:30 dziewczyna przechodziła ul. Żurawią. W pewnym momencie, na wysokości numeru 47, zaatakował ją 23-letni mieszkaniec Warszawy.

Na głowie miał kominiarkę, a w rękach trzymał nóż kuchenny. W ciągu paru sekund obezwładnił dziewczynę i wciągnął do jednej z bram. Tam, rozegrał się dramat. Jak udało nam się ustalić, dziewczyna została brutalnie zgwałcona.

Policjanci przez kilka godzin pracowali na miejscu. Zabezpieczali ślady.

Bestia, która zaatakowała Lizę, rozrzuciła w pobliżu jej prywatne rzeczy. Na ziemi znaleziono między innymi kartę miejską czy inne dokumenty.

Wytypowanie podejrzanego o dokonanie tej zbrodni zajęło policjantom kilkanaście godzin.

W tym trakcie funkcjonariusze zabezpieczali monitoring z miejsca zdarzenia, próbowali ustalić, w którym kierunku udał się podejrzany mężczyzna.

23-latek został namierzony przy ul. Rakowieckiej. To tam wynajmował mieszkanie. 

Został zatrzymany i przetransportowany do aresztu. 

Mężczyźnie grozi teraz kara dożywotniego pozbawienia wolności. Wiemy również to, że 23-latek kolejne miesiące spędzi w tymczasowym areszcie.

− Sąd wskazał, że materiał dowodowy zgromadzony na obecnym etapie postępowania wskazuje na duże prawdopodobieństwo popełnienia zarzucanego mu czynu − dodał prok. Szymon Banna.

Jak udało nam się ustalić w trakcie naszego dziennikarskiego śledztwa, zatrzymany 23-latek w przeszłości był już karany za posiadanie narkotyków i kradzieże.

Miał dziewczynę, która nie wiedziała o jego zatrzymaniu i tym, co planuje zrobić. Według naszych nieoficjalnych informacji, była zszokowana tym, co się wydarzyło. Nic nie zapowiadało takiej tragedii, co może tylko potwierdzać to, że mężczyzna zaplanował makabrę w ciszy.

Parę dni po ataku dotarliśmy do przerażających relacji sąsiadów zatrzymanego mężczyzny. − Jego dziewczyna mieszka tu od kilku lat. Awantury i kłótnie w mieszkaniu zaczęły się dopiero w momencie, kiedy poznała tego chłopaka. Codziennie słyszałam krzyki − dodaje sąsiadka, z którą rozmawialiśmy w bloku, w którym mieszkała bestia.

Kilka godzin po ataku, w sieci pojawiła się zbiórka pieniędzy na leczenie zaatakowanej 25-latki. Założycielem jej był jej chłopak, który od czasu ataku nie odstępuje dziewczyny na krok. − To wołanie duszy i prośba o jakąkolwiek pomoc − napisał.