Pogrzeb maleńkiego Milanka, który zginął na cmentarzu
Mały Milanek dopiero zaczynał swoje życie, które zostało tak brutalnie przerwane.
Żałobnicy nie mogli uwierzyć w to, co się stało. Nawet księża byli głęboko poruszeni.
"Milanie, wstaw się za nas u Boga" - powiedział ksiądz podczas nabożeństwa.
Gdy biała trumienka wyruszyła z kościoła, żałobnicy ruszyli by uczestniczyć z ostatniej drodze chłopczyka.
Wiejski kościółek nie był w stanie pomieścić wszystkich zebranych.
Kondukt wyruszył na wiejski cmentarz parafialny. Zgodnie z życzeniem mamy Anity żałobnicy przynieśli białe róże.
Obok trumienki Milana stał jego portret.
Gdy trumienka powoli znikała w zimnej mogile rozległ się dźwięk trąbki.
W pewnym momencie wiatr porwał pęk białych balonów, które ktoś przyniósł na cmentarz.
Na mszy żałobnej pojawili się strażacy i strażnicy miejscy w galowych mundurach.
Grób Milanka przykryła kołderka z białych róż. Ludzie przynieśli pluszowe maskotki.
Biały kolor towarzyszył całej ceremonii.
Jedna z maskotek, które Milan tak uwielbiał za życia była ubrana w strażacki mundur.
"Milanku, tak bardzo kochałeś zwierzęta i ludzi" - powiedział wzruszony kapłan.
Na twarzach zebranych osób widać było głęboki smutek i żal.
Nikt nie potrafił pojąć, dlaczego doszło do tak okrutnej tragedii.