Przedsiębiorcy liczyli straty i prosili o anulowanie reszty czynszu ze względu na złą sytuację ekonomiczną i bardzo niskie obroty. Spółka milczała aż do lipca. - Metro trzymało nas w potrzasku. Gdybym chciał z dnia na dzień rzucić lokal, to musiałbym zapłacić całość zawieszonej kwoty, dlatego wolałem czekać z nadzieją na anulowanie. Ale gdy 1 lipca zniesiono limity wejść osób do metra, musimy znowu płacić pełny czynsz - mówi Mirosław Kozdrój, właściciel sklepu zielarskiego.