Wielka śnieżyca nadciągnęła nad Warszawę.
W piątek (16 grudnia) od rana warszawiacy walczyli z masą białego puchu.
Służby miały pełne ręce roboty, a pasażerowie czekali na opóźnione autobusy.
Kierowcy samochodów mieli wiele pracy przy odśnieżaniu swoich pojazdów.
Na warszawskich ulicach od rana tworzyły się korki, bo samochody jechały ślimaczą prędkością.
Biały puch dosłownie zasypał miasto.
Służy nie nadążały z usuwaniem śniegu na chodnikach i ulicach.
W niektórych miejscach oprócz łopat w ruch poszły też specjalne odśnieżarki.
Przechodnie na ulicach byli opatuleni, jak podczas wyprawy na Biegun Północny.
Na drogi wyjechały dziesiątki posypywarek i pługów.
Drogowcy cały dzień walczyli z zawieją.
W niektórych miejscach hałdy śniegu utrudniały przejście.
Na chodnikach było bardzo ślisko.
Gigantyczne utrudnienia mieli też podróżni. Ciągnięcie ciężkiej walizki po śniegu, to niełatwe zadanie.
Łopaty w dłoń wzięły też panie.
Warszawa w kilka godzin zamieniła się w w Laponię.
Nasi reporterzy nie spotkali jednak św. Mikołaja.
Szczególne trudności miały osoby starsze i niepełnosprawne.