Z początkiem grudnia na jaw wyszły kolejne wstrząsajace ustalenia dotyczące śmierci chłopczyka. 

W domu tym przez pewien czas mieszkała para 19-latków oraz ich dwoje dzieci. 

Byli to: Karolina W., jej parter Damian G. oraz 4,5-letni Leon i jego młodszy braciszek Maks. 

Niedługo na świecie, ma pojawić się kolejny członek tej rodziny. 19-letnia Karolina W. jest w zaawansowanej ciąży.

Sprawa śmierci jednego z dzieci ujrzała światło dzienne niedługo po tym, jak 21 października, 63-letnia prababcia Leosia zgłosiła zaginięcie prawnuka, z którym od dłuższego czasu nie miała kontaktu.

Od tamtej pory trwały poszukiwania dziecka.

We wtorek późnym wieczorem (25 października) w miejscowości Gogole Wielkie w pow. ciechanowskim policjanci z Komendy Powiatowej Policji w Ciechanowie zatrzymali parę 19-latków - ciężarną Karolinę W. i Damiana G.

Nazajutrz za domem w Górkach, w którym wcześniej mieszkali, odkryto zwłoki dziecka.

Był to poszukiwany od kilku dni 4,5-letni Leoś. 

Sąd Rejonowy w Siedlcach aresztował nastolatków na trzy miesiące pod zarzutem zabójstwa.

W czwartek, 27 października, w Zakładzie Medycyny Sądowej w Warszawie przeprowadzono sekcję zwłok małego Leonka.

Prokuratura nie podała oficjalnie przyczyn śmierci dziecka.

Ustalenia naszego reportera wskazują jednak, że mały Leoś potwornie cierpiał przed śmiercią.

Co więcej, jego opiekunowie patrzyli, jak na ich oczach dziecko słabnie z dnia na dzień i umiera.

Feralnego wieczoru w domu w Górkach Karolina W. wlała wrzątek do wanienki, by wykąpać  Leonka. Kobieta odwróciła się na chwilę i w tym chłopczyk wpadł do gotującej się jeszcze wody.

Z informacji, do których dotarł nasz reporter wynika, że matka lub partner wyciągnęli chłopczyka z wrzątku.

Z obawy przed konsekwencjami nie zawiadomili o wypadku pogotowia. 

Postanowili sami leczyć ciężko rannego synka w domu. 

Stan Leonka jednak z dnia na dzień się pogarszał. 

Dziecko cierpiało. Na ciele poparzonego malca wrastały mu kolejne pęcherze, a skóra zaczęła odpadać.

Mimo to opiekunowie chłopczyka nie wezwali pomocy. 

Leoś przestał jeść i wreszcie zasłabł na podłodze. Wtedy Damian G. chwycił go na ręce. Malec nie ruszał się.

Przestraszeni opiekunowie chłopczyka zawinęli go w kocyk i zakopali w płytkim grobie za domem.

Według śledczych oboje są winni śmierci Leosia.

Od wyników badań biegłych sądowych będzie zależał ich wyrok, ponieważ istnieje podejrzenie, że dziecko mogło jeszcze żyć, gdy je zakopywali.

Parze nastolatków za zabójstwo grozi nawet dożywocie.