Historia tej szajki ma swój początek w Jaworznie na Śląsku. Tam Robert S. (44 l.) dostał od swoich kompanów komplet fałszywych zaświadczeń o zarobkach i lewy dowód osobisty. Mężczyzna poszedł do banku i wyłudził 42 tysiące kredytu gotówkowego. Kasę natychmiast wypłacił i obłowieni bandyci wrócili do Warszawy. Nie spodziewali się jednak, że na ul. Jagiellońskiej, gdy byli już prawie pod domem, cały plan się posypie.
- Funkcjonariusze zatrzymali kierującego samochodem kia optima do kontroli drogowej. Dokładnie sprawdzili wszystkie jadące nim osoby i sam pojazd - mówi kom. Robert Szumiata z Komendy Rejonowej Policji przy ul. Wilczej. Policjanci w schowku znaleźli saszetkę, a w niej sporą ilość gotówki w banderolach banku. Bandyci wieźli także pieczątki, dowód osobisty i prawo jazdy z cudzymi danymi, kilka telefonów komórkowych i karty bankowe, których pochodzenia nie umieli wyjaśnić. - Cała trójka została zatrzymana - mówi kom. Szumiata.
Okazało się, że gang kilka dni wcześniej naciągnął w identyczny sposób bank w Warszawie na 25 tysięcy złotych. Trio usłyszało zarzuty i wszyscy zostali tymczasowo aresztowani.