W sobotę po godz. 18 na biegnącej przez wieś prostej drodze jadący w stronę Pilawy samochód zjechał nagle na lewo i wpadł na stację LPG. Volkswagen zahaczył o dystrybutor, po czym wbił się w dwa zbiorniki z gazem. Kierująca autem kobieta i jej 12-letni syn zawdzięczają życie właścicielowi stacji - Stanisław C. wyciągnął ich z auta dosłownie na parę sekund przed ogromnym wybuchem.
Kobieta była nietrzeźwa. Miała w organizmie ponad promil alkoholu. Z poparzeniami trafiła do szpitala. - Jak tylko zdrowie jej pozwoli, będzie odpowiadać za jazdę po pijanemu. Niewykluczone jednak, że również za narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia innych osób - mówi podkom. Alicja Śledziona, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Radomiu. Pożar do godz. 21 gasiło 17 jednostek straży pożarnej z całego powiatu garwolińskiego. Według świadków wypadku kobieta wpadła na stację, bo chciała uniknąć czołowego zderzenia z innym autem podczas wyprzedzania.