Gdy urnę z prochami wkładano do grobu, rodzina Karoliny zalała się łzami. Pogrzeb 23-latki z Gocławia

Ta śmierć wstrząsnęła nie tylko mieszkańcami Warszawy, ale całą Polską. Kilka dni temu informowaliśmy o zaginionej 23-letniej Karolinie P. Młodziutka dziewczyna, nie mówiąc nikomu, wyszła z mieszkania na warszawskim Gocławiu. Udała się w nieznanym kierunku, później widziano ją w centrum handlowym Arkadia i ślad za nią się urwał. W poszukiwania 23-latki włączyli się policjanci i znajomi dziewczyny, a sprawą żyła cała Warszawa. Kilkanaście godzin później nadeszła koszmarna wiadomość - w Lesie Kabackim znaleziono ciało Karoliny. Wcześniej dokładnie zaplanowała swoją śmierć, szła półtora kilometra w głąb lasu, by zabić się na zaznaczonym wcześniej drzewie.

W sobotę Karolina wyruszyła w swoją ostatnią drogę. Jej ciało zostało spopielone, a prochy złożono w urnie, która stanęła przed ołtarzem kościoła w Grajewie (woj. podlaskie). Jeszcze przed rozpoczęciem nabożeństwa, przed kościołem zbierali się pierwsi żałobnicy. Oprócz najbliższej rodziny pojawili się też znajomi i przyjaciele dziewczyny. Rodzice zaapelowali jednak, by powstrzymać się od składania kondolencji. Specjalny komunikat od razu przykuł uwagę uczestników pogrzebu.

W trakcie pogrzebu Karoliny z Gocławia wielu nie kryło łez i wzruszenia, szczególnie po poruszających słowach księdza. - Jezus widzi nasze wątpliwości dotyczące życia wiecznego, jak zmagamy się z lękiem przed śmiercią. Jako ksiądz nie wiem, czy coś tam jest, ale mam słowa Jezusa: „Nie lękaj się, jeszcze dziś będziesz ze mną w Raju” - pocieszał kapłan. Zwrócił się też do młodzieży. - Nie ważne, ile macie lat, Bóg widzi wasze samotności, rozczarowania, bezsiły, niepewność, niepowodzenia i to, czego w sobie nie kochacie i kocha Was takich, jakimi jesteście - podkreślił duchowny.

Po nabożeństwie urnę z prochami złożono w grobowcu na pobliskim cmentarzu. W czasie ceremonii rodzina Karoliny zalała się łzami. Na grobowcu dziewczyny pojawiły się setki białych kwiatów.