Gehenna lokatorów z Siedleckiej 29: - Mieszkaliśmy jak ludzie, teraz żyjemy jak zwierzęta

Rewitalizację przy Siedleckiej 29 na Pradze-Północ mieszkańcy określają jednym słowem – dewastacja! - Budynek przetrwał wojnę, ale pomysłów urzędników już nie – ironizują. To kamienica z 1927 r. Mieszkają tu głównie nauczyciele. Należała kiedyś do oświaty, ale ok. 2000 r. przejęło ją miasto. Ludzie od lat inwestowali własne pieniądze w lokale, klatki schodowe i cały budynek. Ale w styczniu urzędnicy zarządzili rewitalizację. Jeden wielki remont trwa do dziś – także w mieszkaniach. - Chaos, brak nadzoru, ukraińscy robotnicy chyba z jakiejś łapanki. Zdewastowali mi pół mieszkania. Zdarte nowe tapety, poniszczone progi, dziury w ścianach. Teraz będę musiała to wszystko naprawiać na własny koszt, a miałam mieszkanie, które nie wymagało remontu – żali się Bożenna Żubrowska (65 l.), emerytowana nauczycielka.

- Mieliśmy nowe okna, ale wymienili na inne, mniejsze. Nie zawsze się domykają – wtóruje Janusz Staszak (78 l.). Drzwi antywłamaniowe zastąpiono zwykłymi. - Już kolejny miesiąc nie możemy korzystać z kuchni. Jak to długo ma trwać?! – pyta Krystyna Grzebyk, była wicedyrektor szkoły przy Otwockiej, która mieszka przy Siedleckiej 29 ponad 40 lat. Dopiero gdy zapytaliśmy o losy mieszkańców w urzędzie dzielnicy, zadeklarowano pomoc. - Zaproponujemy spotkanie z lokatorami, na którym będą mogli wyrazić swoje wątpliwości, prośby, skargi. Na czas remontu będą mogli również skorzystać z lokali zastępczych lub pokoi hotelowych z gwarancją powrotu do mieszkań przy Siedleckiej 29 – zapowiada rzecznik północnopraskiego urzędu, Karol Szyszko. Ale przekonuje, że dzielnica ma kontrolę nad remontem i rewitalizacją. Uciążliwości potrwają jeszcze… rok!