Nerwy, przepychanki z ochroniarzem i niepewność, czy w ogóle uda się coś załatwić - w takich nastrojach niepełnosprawni czekali, aż urzędnicy przyjmą ich wnioski.
- To skandal! - oburza się Halina Zientarska (69 l.). - Nie możemy nawet wejść do poczekalni, bo ochroniarz co pół godziny wpuszcza zaledwie garstkę osób - denerwuje się emerytka.
Już od rana przed drzwiami Centrum kłębił się tłum ludzi. Wszyscy chcieli się załapać na finansowane z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych turnusy rehabilitacyjne.
- Już od trzech lat staram się o miejsce. Traktują mnie jak natręta! - mówi Henryk Piskorski (70 l.).
Z godziny na godzinę nastroje wśród czekających były coraz gorsze.
- Nic nie załatwiłam, bo zabrakło mi jednego dokumentu - bezradnie rozkłada ręce Maria Kowalska (60 l.).
Ci, którym udało się dostać do środka. i tak nie mają pewności, czy uda im się wyjechać na turnus rehabilitacyjny. W zeszłym roku wniosków było 11 tysięcy, a miejsc na turnusach tylko 4 tysiące. Reszta musiała odejść z kwitkiem. W tym roku ma być podobnie.
- Ta kolejka to nic nowego, co roku jest to samo - twierdzi Agata Łuzdowska (43 l.), dyrektor Centrum, która widząc tłum interesantów, zakasała rękawy i osobiście zaczęła przyjmować wnioski. - Trudno mi to zrozumieć, bo wnioski o wyjazd można składać przez cały rok, a nie tylko dzisiaj - dodaje.
Dyrektorka zapewnia, że to nie kolejność, a stopień niepełnosprawności decyduje o tym, czy ktoś wyjedzie na turnus. Pierwszeństwo mają dzieci i młodzież, a potem najbardziej schorowani warszawiacy.
- Wnioski można składać też w dzielnicowych Wydziałach Obsługi Mieszkańców. Przyjmujemy też te wysyłane pocztą - podkreśla Łuzdowska.
Teresa Tarnowska (76 l.), emerytka:
- Czy można nas tak lekceważyć tylko dlatego, że jesteśmy emerytami? Jestem ciężko chora na astmę, a pewnie nic nie uda mi się załatwić.
Marian Piekut (72 l.), emeryt:
- Już trzy razy składałem wniosek o wyjazd, ale ani razu mi go nie przyznano. To, jak jesteśmy traktowani, można nazwać tylko jednym słowem: skandal!
Maria Kowalska (60 l.), emerytka:
- Urzędnicy się nami w ogóle nie przejmują. Siedzą przecież w swoich ciepłych biurach. Odrzucili mi wniosek, bo zabrakło jednego dokumentu.
Barbara Smosarska (77 l.), emerytka:
- Mam zwyrodnienia stawów i potworne bóle. Stoję kilka godzin w tej kolejce na straszliwym zimnie. Boję się, że tu zaraz zemdleję.
Robert Filarski (28 l.), rencista:
- Mam zwyrodnienie kręgosłupa i pilnie potrzebuję rehabilitacji! Stoję już parę godzin na mrozie, by złożyć wniosek o turnus i zamarzam!