"SE": - Co pan, uczestnik Powstania Warszawskiego, czuł, słysząc te gwizdy na Powązkach i Kopcu Powstania Warszawskiego?
Generał Ścibor-Rylski (95 l.): - Ogromną przykrość, ogromny żal, że ta młodzież, która to krzyczała, jest sterowana przez starszych nieobliczalnych ludzi. Oni nie krzyczeli tego z własnej woli, tylko na polecenie jakichś innych osób. Bo przecież młodzież jest bardzo mądra, wspaniała. A to było nieprzemyślane, bezsensowne.
- Prosił pan, żeby przeprosili...
- Przeprosili, ale nie wszyscy. Po uroczystości podszedł do mnie jeden z tych młodych ludzi. Powiedziałem mu: jesteście niedoinformowani. Nie wiecie, co to znaczy walczyć o ukochany kraj i miasto. Tyle waszych rówieśników zginęło w walce o ukochaną stolicę. Powinniście to docenić. Ja miałem łzy w oczach i on miał.
- Pojawiają się głosy, że niektórzy powstańcy z powodu tego buczenia zbojkotują przyszłoroczne obchody. Pan weźmie w nich udział?
- Jak długo zdrowie pozwoli, zawsze będę brał udział. To mój święty obowiązek. Byle tylko kochani warszawiacy zachowywali się godnie, jak powinni. To przecież są groby naszych przodków.