Warszawa. Pożar na Marywilskiej. Robota obcych służb?
W poniedziałek (13 maja) rano zakończyło się dogaszanie pogorzeliska przy ul. Marywilskiej w Warszawie, gdzie spłonął potężny kompleks handlowy. Na miejscu cały czas znajduje się kilka zastępów straży, które dozorują miejsce pożaru ze względów bezpieczeństwa.
Na teren pogorzeliska wkrótce - jak tylko będzie to bezpieczne - wejdą biegli od pożarnictwa, którzy będą musieli zbadać przyczyny pożaru. Swoje działania prowadzi również policja. - Praca naszych śledczych będzie między innymi obejmowała przesłuchanie świadków, zabezpieczenie okolicznego monitoringu, a przede wszystkim współpracę z biegłym z zakresu pożarnictwa - poinformowała Komenda Stołeczna Policji.
Jedno jest pewne, na określenie dokładnej przyczyny pożaru trzeba jeszcze poczekać. W przestrzeni publicznej nie brakuje jednak teorii na temat tego, jak doszło do dramatycznego zdarzenia. Jedni dopatrują się chęci deweloperów do przejęcia atrakcyjnego terenu, inni z kolei mówią w konflikcie najemców miejsc handlowych w kompleksie z dzierżawcami obiektu.
Jeszcze dalej poszedł poseł Koalicji Obywatelskiej Witold Zembaczyński, który na portalu X napisał, że za wywołaniem potężnego pożaru mogą stać obce służby. - Pożar na Białołęce i wszelkie takie tragiczne przypadki muszą być szczegółowo analizowane przez służby specjalne. Każdy duży pożar, każda katastrofa mogą być elementem działań dywersyjnych kierowanych ze wschodu — napisał Zembaczyński.
Ekspert przestrzega: to może być na rękę Rosji
W sieci nie brakuje podobnych głosów, zwłaszcza że w niedzielę doszło do innych groźnych pożarów m.in. sortowni śmieci na Siekierkach czy lasu w Puszczy Kampinoskiej. Dodajmy, że kilka dni temu potężny pożar wybuch w Siemianowicach Śląskich.
Profesor Daniel Boćkowski, ekspert ds. bezpieczeństwa oraz znawca Rosji i Europy Środkowo-Wschodniej, zaleca jednak daleko idącą ostrożność w ferowaniu wyroków. - Na razie mamy za mało danych i nie wiemy, czy te wszystkie pożary może coś łączyć. Oczywiście nie możemy wykluczać, że Rosjanie rozpoczynają działania agresywne, tylko że obecnie takie twierdzenie jest to kompletnie nieuzasadnione – tłumaczy profesor Uniwersytetu w Białymstoku i Instytutu Historii PAN w Warszawie.
Co więcej, opinie że za wywołaniem pożaru mogą stać wschodnie służby, mogą być na rękę… Rosjanom. - Ja to nazywam zabawą w stylu ryby-rozdymki, czyli puszczeniu informacji przez służby, że „prawdopodobnie to my za tym stoimy”. Później każda podobna rzecz, która się wydarzy, będzie szła na ich konto i powodowała panikę w społeczeństwie. To jest najlepsze i najskuteczniejsze działanie służb – dodaje prof. Daniel Boćkowski.
Ekspert wyjaśnia, że w takich sprawach najpierw trzeba poczekać na wyniki śledztwa, bowiem służby rosyjskie lubią „podpinać się” pod wszystko, co się da, nawet jeśli czegoś nie robią. Wszystko po to, żeby powodować strach i wewnętrzną destabilizację.
- Teraz jesteśmy w szoku i szukamy prostych odpowiedzi. Dodatkowo dużo mówi się o działaniach służb w kontekście ucieczki na Białoruś Tomasza Szmydta. Łatwo jest tworzyć teorie spiskowe i puszczać je w obieg. Musimy być ostrożni, bo jeśli teraz napędzimy sobie wizję operacji destabilizacyjnych ze strony federacji rosyjskiej to zrobimy to, czego właśnie Rosjanie oczekują – kończy prof. Daniel Boćkowski.
Największe centrum handlowe doszczętnie spłonęło
Przypomnijmy, że pożar kompleksu handlowego Marywilska 44 wybuch w niedzielę (12 maja) po godz. 3 w nocy. Pierwsze zastępy straży pożarnej dotarły na miejsce po 11 minutach, ale znaczna część centrum była już zajęta ogniem. Stąd nie brakuje opinii, że było to precyzyjnie i fachowo wykonane podpalenie.
W akcji gaśniczej uczestniczyło 99 zastępów straży pożarnej, w sumie ponad 240 strażaków. Marywilska 44 było to największe centrum handlowe w Warszawie, które zajmowało się handlem hurtowym i detalicznym. W obiekcie znajdowało się ponad 1400 sklepów i punktów usługowych.