Polecany artykuł:
Przypadkowa interwencja
Całe zdarzenie miało miejsce w środę, 15 sierpnia, w godzinach przedpołudniowych. Mieszkanka postanowiła pochodzić z kijkami w okolicach Góry Kalwarii. Na wysokości jeziorka moczydłowskiego zauważyła dwie kobiety. Jedna z nich coś kopała i po czymś skakała. Kobiety na jej widok zaczęły się dziwnie zachowywać i szybko uciekły do samochodu i odjechały. Kobieta po chwili usłyszała przeraźliwy skowyt psa, pobiegła nad brzeg jeziorka i zauważyła ruszający się worek w wodzie. Ledwo udało jej się go wyciągnąć i otworzyć, a w środku znalazła kolejny zaklejony worek. W nim znalazła kilkumiesięcznego, zakrwawionego psa i olbrzymi kamień. Wraz z mężem, kobieta zabrała psa na komisariat w Górze Kalwarii i zgłosiła próbę jego zabicia.
>>> Pożar domu jednorodzinnego w Starej Miłośnie. Jedna osoba nie żyje
Poszukiwanie winnych
Jak czytamy na stronie Fundacji Animal Rescue Polska, "Po otrzymaniu zgłoszenia od Policji odebraliśmy psa z komisariatu i pojechaliśmy do weterynarza w celu udzielenia skatowanemu psu niezbędnej pomocy weterynaryjnej. Pies okazał się szczeniakiem, w wieku około 5 miesięcy. Lekarze stwierdzili znaczną opuchliznę głowy i pyska oraz podejrzenie złamanie miednicy. Nie zwlekając ani chwili, postanowiliśmy opublikować zdjęcie psiaka i oznajmić, iż pies błąkał się nad Wisłą. Nie chcieliśmy wystraszyć sprawczyń ani świadków. Nasz plan przyniósł efekty i po godzinie zgłosiła się właścicielka. Bardzo roztrzęsiona opisała psa bardzo dokładnie, informując, że uciekł jej ze smyczy kilka godzin wcześniej. Postanowiliśmy pojechać do niej, aby sprawdzić czy to ona próbowała zabić swojego psa pakując go żywcem do worka, a następnie kopiąc go wyrzuciła do wody. Zabraliśmy świadka, która widziała twarze tych dwóch kobiet uciekających autem z miejsca zdarzenia."
Okazało się, że świadek rozpoznał obie te osoby! W rozmowie z inspektorami kobiety przyznały się do winy. Została wezwana policja, która zatrzymała kobiety i odwiozła je na komisariat policji w Górze Kalwarii. - Będziemy tę sprawę prowadzić i będziemy domagać się najwyższego możliwego wymiaru kary. Brak nam słów na określenie tych osób i tego co zrobiły. Wciąż jesteśmy w szoku i zastanawiamy się jakim trzeba być człowiekiem (?) żeby zrobić coś takiego? Pies jest w naszym awaryjnym domu tymczasowym pod okiem technika weterynarii i dochodzi do siebie - czytamy dalej na stronie.
Dalszy ciąg tragedii
W tej sprawie Fundacja Animal Rescue Polska będzie występować jako pokrzywdzony i oskarżyciela posiłkowy. - Będziemy wnioskować o karę skodyfikowaną za przestępstwo znęcania się ze szczególnym okrucieństwem, adekwatną do czynu, jakiego dopuściła się Inga H. oraz Janina H - czytamy na stronie Animal Rescue Polska.