13 lutego dwutygodniową zimową przerwę w nauce rozpoczęli uczniowie z województw dolnośląskiego, mazowieckiego, opolskiego i z zachodniopomorskiego. PAP zauważa, że zawsze właśnie ten turnus powoduje największe obłożenie na Podhalu. Tak będzie i tym razem. "Hotelarze spod Giewontu informują, że obiekty o najwyższym standardzie wybierane są najczęściej i są one prawie zajęte, bo oferują one także pakiet atrakcji cenionych przez gości, np. animacje dla dzieci, wieczory regionalne czy ogniska" – komentował dla PAP Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej. "Obłożenie w górskich hotelach na najbliższe dwa tygodnie jest na poziomie 70–80 proc. Są jeszcze miejsca w hotelu blisko Krupówek w cenie od 250 zł" - podaje agencja.
Ceny idą w górę, gdy przyjeżdża bogata Warszawa?
Od lat krąży przekonanie, że właśnie "dla warszawiaków" górale podnoszą ceny i za coś, co zaledwie tydzień wcześniej było tańsze, trzeba zapłacić więcej. Czy rzeczywiście tak jest? Pisze o tym portal Onet.pl. Nie jest tajemnicą, że im szybciej zarezerwuje się miejsce noclegowe, tym będzie taniej. "Jeśli ktoś szukał noclegu na Podhalu np. dwa tygodnie temu, ale później zmienił zdanie i zdecydował się na przyjazd dopiero teraz, to przy ponownym poszukiwaniu kwatery mógł zauważyć, że ceny wzrosły. Zjawisko podnoszenia cen »na Warszawę« nie jest jednak spowodowane niechęcią górali do mieszkańców stolicy" - czytamy.
Ferie w górach droższe dla mieszkańców stolicy? "Tak działa rynek"
Czym zatem? Na to pytanie dla Onetu odpowiada Wagner. "Tu działa podstawowe prawo ekonomii. Mieszkańcy Warszawy i okolic to łącznie kilka milionów ludzi. Statystycznie są oni jednymi z najbogatszych Polaków, bo zarabiają najwięcej. (...) Ludzie ci mają dzieci w szkołach, więc wyjeżdżają właśnie teraz, gdy pociechy mają wolne od lekcji. Te przyjazdy się kumulują i po prostu gości w tym okresie jest więcej niż np. na przełomie stycznia i lutego. Dochodzi więc do sytuacji, że dany pensjonat ma więcej zainteresowanych wynajmem niż dostępnych miejsc. Dlatego zdarza się, że ich właściciele podnoszą ceny" - mówi. Jednocześnie zwraca uwagę, że to, co może się wydawać droższe, tak naprawdę jest powrotem do "normalnych" cen, bo wielu hotelarzy, wiedząc, że w kryzysie ruch turystyczny jest słabszy, zmniejszyło je, by zarobić cokolwiek.