Naładowałeś kartę miejską nielegalnie? Zwróć pieniądze! Ścigają pasażerów za lewe karty

Takiej afery związanej ze stołecznym transportem jeszcze nie było! System uruchomienia kart miejskich, który kosztował w sumie ok. 90 mln zł przez lata przyniósł… 50 mln zł strat. A to za sprawą oszustów, którzy zaczęli masowo ładować karty na lewo. System miejski był przez lata tak nieszczelny, że fałszerzom wystarczał laptop lub telefon z czytnikami do kart i specjalistycznym oprogramowaniem. Z ich usług skorzystało już ponad 100 tys. pasażerów.

Do dziś ZTM straciło ok. 50 mln. zł. - podaje szokującą liczbę Kamil Dąbrowa, rzecznik ratusza. 

Przed sądem stanęli fałszerze. Ci którzy skorzystali z tańszych nielegalnych doładowań kart miejskich, muszą się liczyć z tym, że są na celowniku. Policja dociera do kolejnych klientów, którzy też zostaną pociągnięci do odpowiedzialności. Część z nich już oddała pieniądze, w sumie ponad 1,1 mln zł. Dobrowolne wpłaty to równoznaczność złagodzenia kary, która jednak jest nieunikniona.

Jeśli ktoś z warszawiaków dostanie pismo od ZTM z wezwaniem do zapłaty równowartości karty miejskiej, którą nielegalnie doładował, powinien wpłacić podaną kwotę dobrowolnie. Wtedy kara będzie niższa. Warto bowiem wiedzieć, że osobom korzystającym z nielegalnie zakodowanych biletów mogą zostać postawione zarzuty umyślnego lub nieumyślnego paserstwa. W pierwszym przypadku czyn taki zagrożony jest karą pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat. Za paserstwo nieumyślne grozi kara grzywny, ograniczenia wolności lub jej pozbawienia do 2 lat.