Zmarła Anna Sienkiewicz-Rogowska
Informacja o śmierci Anny Sienkiewicz-Rogowskiej spadła jak grom z jasnego nieba. Smutne wieści za pośrednictwem mediów społecznościowych przekazało 27 listopada Muzeum Warszawy, którego 51-latka była wicedyrektorką.
Nim objęła tę funkcję, od 2015 roku była dyrektorką Filmoteki Narodowej. Została jednak zwolniona w atmosferze kontrowersji. - Ponoć naraziłam na niebezpieczeństwo dziedzictwo narodowe - powiedziała w 2021 r. w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
We wtorek. 6 grudnia, w Kościele pw. św. Franciszka z Asyżu w Izabelinie odbyły się uroczystości pożegnalne wicedyrektorki Muzeum Warszawy. Trumna z ciałem Anny Sienkiewicz-Rogowskiej spoczęła w rodzinnym grobie na miejscowym cmentarzu parafialnym.
Ostatnie pożegnanie Anny Sienkiewicz Rogowskiej
W ostatnim pożegnaniu Anny Sienkiewicz Rogowskiej uczestniczyły tłumy żałobników. Kościół wypełniony był po brzegi. Jeszcze przed mszą świętą bliscy znajomi i współpracownicy wspominali zmarłą 51-latkę.
"Ania, była otwarta na nas wszystkich. Pełna profesjonalizmu. Pełna dialogu (…) Wniosła do Muzeum Warszawy dużo blasku, zaangażowania", "Cały czas nie wierzę, że jej nie ma. (…) Chcę, aby pamięć o niezwykle jasnej i dobrej osoby pozostała. Póki jest w naszej pamięci, ona jest żywa", mówili.
Słowa męża Anny Sienkiewicz Rogowskiej rozrywają serce
Podczas uroczystości głos zabrał również mąż zmarłej, reżyser Sławomir Rogowski. Mężczyzna w pięknych słowach wspominał wspólne momenty z życia u boku ukochanej żony.
"Anię poznałem trzydzieści lat temu na Międzynarodowym Festiwalu Teatrów Ulicznych w Jeleniej Górze. Kiedy wsiadłem do autokaru wiozącego artystów teatru, było wolne tylko jedno miejsce. Na pierwszym siedzeniu obok sympatycznej dziewczyny. Spytałem: Przepraszam Panią, czy wolne? Wolne, powiedziała, a wtedy spadł na mnie snop jasnego światła. Błyskawicznie znalazłem się w stanie, który jest nazywany miłością od pierwszego wejrzenia" - mówił, wracając wspomnieniami do wspólnych początków znajomości.
Mężczyzna wspominał również najcięższy okres w ich wspólnym życiu. "Obserwowałem jej zmęczenie. Prosiłem: odsapnij. Niestety po jej dyscyplinarnym zwolnieniu (z funkcji dyrektora Filmoteki Narodowej – red.), całkowicie niesłusznym, nie mogła dojść do siebie. Musiała bronić się przed sądem pracy. Chwilową ulgę miesiąc po tym, jak straciła pracę, dał jej ślub naszego syna (…). Przez chwilę było jak dawniej. Była szczęśliwa" - wspominał.
"Nie próżnując, złożyła dokumenty na konkurs i została wicedyrektorką Muzeum Warszawy. Ta praca dawała jej wiele satysfakcji i poczucie sensu. (…) Po tym, jak odbyła się pierwsza rozprawa przed sądem pracy, ugodowa, była dobrej myśli. Następnie odbyła się druga rozprawa, po której doznała niespodziewanego załamania. (…) Otrzymała odpowiednie leki antydepresyjne. Mimo to stan jej zdrowia nagle pogorszył się. (...) Ostatnie dwa dni to najczarniejszy moment w życiu. Moim i całej naszej rodziny. Odeszła nagle z dniem 27 listopada. Pozostawiła nam uśmiech" - opowiadał, nie kryjąc smutku.
"Byłem dumny, zarozumiały, że mam przy sobie najpiękniejszą, mądrą i dojrzałą kobietę. Ogarniała mnie pycha. Byłem zazdrosny o każdy dzień, o każdą minutę, którą poświęcała innym. Nie umiałem uspokoić tęsknoty, kiedy jej nie było przy mnie. A teraz czuję się jak człowiek, który wypuścił z rąk kryształ. A ten upadł na ziemię i roztrzaskał się na tysiące kawałków, a ja nie będę umiał go poskładać. Wybaczcie" - mówił.
Grób wicedyrektorki Muzeum Warszawy utonął w kwiatach
Na pogrzebie Anny Sienkiewicz-Rogowskiej zgromadzili się jej współpracownicy, znajomi, przyjaciele, rodzina. Nie brakowało również przedstawicieli instytucji kultury, a także polityków. Grób wicedyrektorki Muzeum Warszawy utonął w kwiatach. Wśród wiązanek, które pokryły nagrobek, była ta od prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego, a także ta od Małgorzaty Kidawy-Błońskiej i Włodzimierza Czarzastego.