Pogoda dopisała, ale brawura i pośpiech zrobiły swoje. Długi świąteczny weekend zaczął się w stolicy fatalnie. Do niedzielnego popołudnia w wypadkach w Warszawie i okolicach ranne zostały 24 osoby. Była też jedna ofiara śmiertelna - pieszy potrącony przez samochód w Mińsku Mazowieckim.
W sobotę po południu pod kołami osobowego auta o mało nie stracił życia starszy mężczyzna, który przechodził przez pasy na skrzyżowaniu Radzymińskiej i Trockiej. Gdy był na środku przejścia, uderzył w niego rozpędzony peugeot. Mężczyzna wbił się głową w szybę auta i przejechał na masce kilkadziesiąt metrów, zanim kierowca zdołał wyhamować. Poważnie rannego zabrało pogotowie.
A w niedzielę rano w skręcający w Zamieniecką autobus wbił się peugeot jadący w stronę centrum. - W zderzeniu ucierpiał kierowca auta i jego pasażerka - poinformował podkom. Andrzej Browarek (35 l.) ze stołecznej policji. Siła uderzenia była ogromna - z auta wypadł silnik, a poszkodowanych musieli wycinać strażacy. Zawiniła zabójcza prędkość osobówki, której licznik zatrzymał się po zderzeniu na 95 km/h, a ślady hamowania miały długość ponad 70 m! Drugą przyczyną była awaria świateł - kierowcy od rana zgłaszali służbom, że dla skrętu w lewo w Zamieniecką paliło się non stop czerwone światło.
Policja apeluje o ostrożność
- Zanim wyruszymy w drogę, sprawdźmy stan techniczny samochodu, oświetlenie. Pamiętajmy o zapięciu pasów, o specjalnym foteliku dla dziecka. Jadąc, zmniejszmy prędkość, bo naprawdę nie warto się spieszyć. Zwalniajmy też przy cmentarzach, patrzmy na pobocza, bo teraz, gdy wcześniej zapada zmrok, trudniej dostrzec pieszych. Piesi z kolei powinni pamiętać o tym, by nie chodzić jezdnią tylko chodnikiem lub poboczem i oczywiście po właściwej stronie. Warto też zadbać o jasne ubranie, element odblaskowy lub chociaż latarkę.