Makabryczne sceny wydarzyły się przy ul. Białostockiej. Zdenerwowany mężczyzna wybiegł na balkon z nożem w ręku i zaczął krzyczeć, że współlokatorzy próbują go zabić. Wyrzucił z balkonu krzesełko stolik oraz suszarkę do bielizny. Następnie przeszedł przez barierki i zagroził, że skoczy, jak zbliżą się do niego.
Całe zdarzenie widziała pani Dorota Dynowska (41l.) - Usłyszałam wołanie o pomoc. Mężczyzna krzyczał na całe osiedle, żeby go ratować, bo chcą go zamordować. Prosił, żebym wezwała policję, bo inaczej skoczy. Przerażona kobieta, chwyciła za telefon i powiadomiła wszystkie służby. Zanim jednak dotarły na miejsce, prowadziła z desperatem rozmowę.
- Zagadywałam go i próbowałam uspokoić. Prosiłam, żeby nie skakał, bo policja już jedzie. Po kilku minutach na miejscu pojawiły się pogotowie, policja i straż pożarna. Wezwano też policyjnego negocjatora. W końcu po trzech godzinach mężczyzna wrócił do mieszkania. Trafił w ręcej medyków i został przebadany.