Krzysztof K. - jak się okazuje – regularnie palił w kuchni zebrane w mieszkaniu śmieci. Wczoraj nad ranem ogień wymknął się spod kontroli i buchnął na pomieszczenie. A przerażony mężczyzna... schował się na klatce, w kącie korytarza. - Usłyszałam krzyki i zerwałam się na równe nogi. W mieszkaniu miałam pełno czarnego, gryzącego dymu – opowiada Janina Lewandowska (79l.), sąsiadka śmieciarza. - To było straszne. Myślałam, że zginiemy.
Zadymienie było tak duże, że razem z mężem i dziećmi nie mogliśmy dojść do windy – opowiada jedna lokatorek. Strażacy ewakuowali 30 osób. W tym tygodniu interweniowali w mieszkaniu Krzysztofa K. już drugi raz. - Non stop znosił i palił śmieci w swoim mieszkaniu. Zgłaszaliśmy to wielokrotnie na policję i do opieki społecznej – mówią sąsiedzi uciążliwego lokatora. Został zatrzymany. - Na razie nie wiadomo jaki dostanie zarzut. Prowadzone są czynności - mówi podkom.
Marta Sulowska z policji na Woli.
Po pożarze wszyscy mieszkańcy bloku przy Jaktorowskiej (prócz Krzysztofa K.) mogli wrócić do swoich mieszkań. - Mamy nadzieję, że ten pan już tu nie wróci, bo w końcu by nas spalił – komentują.