- Jesteśmy na 30. piętrze Pałacu Kultury, 114 metrów nad ziemią. Mężczyzna jest po drugiej stronie barierki, trzyma się o własnych siłach. Nie chce wrócić - relacjonował „Gazecie Wyborczej” w środowy wieczór st. kpt. Michał Konopka ze straży pożarnej w Warszawie.
Pod Pałacem Kultury były cztery zastępy straży pożarnej i policja, które zabezpieczały teren. W każdej chwili mogło dojść do niewyobrażalnej tragedii.
Na miejscu obecny był również negocjator policyjny, którego zadaniem było przekonać mężczyznę do powrotu w bezpieczne miejsce. Ostatecznie funkcjonariuszom udało się sprowadzić mężczyznę na dół.
Dlaczego mężczyzna zdecydowała się na tak niebezpieczny krok? Z nieoficjalnych informacji podawanych przez „Gazetę Wyborczą” wynika, że tym niezwykle ryzykownym gestem mężczyzna chciał zaprotestować przeciwko wojnie w Ukrainie. Na szczęście nic mu się nie stało. Chwila nieuwagi i swój spektakularny wyczyn mógł przepłacić śmiercią.