Na miejsce przyjechało dziesięć jednostek straży pożarnej i niemal pół setki strażaków. - Akcja była bardzo trudna, bo dym był gęsty, a temperatura dochodziła nawet do kilkuset stopni Celsjusza - informowali pracownicy zespołu prasowego Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej. Kilku strażaków i pracowników Siekierek zostało rannych.
Jeden z funkcjonariuszy z poparzonymi dłońmi i potłuczeniami trafił do szpitala przy ulicy Stępińskiej. Tam pogotowie odwiozło też jednego z pracowników elektrociepłowni. Trzy inne osoby - strażaka i dwóch pracowników - odwieziono do szpitala MSWiA przy Wołoskiej z podejrzeniem zatrucia dymem i poparzenia dróg oddechowych. Dziś żadnemu z nich nie zagraża już większe niebezpieczeństwo, po konsultacjach lekarskich i obserwacji wrócili do domów.
Podczas awarii nie doszło do przerw w dostawie prądu. Przedstawiciel firmy Vattenfall już w dniu zdarzenia informował, że olej w tym miejscu nie był używany jako paliwo, a wyłącznie do chłodzenia łożysk i regulacji turbiny.
- W miejscu wypadku było go jedynie 10 ton. Zapalił się w wyniku nieszczelności instalacji w rejonie łożyska. Przyczyny są wciąż nieznane - mówił Mariusz Grochowski. Już w przyszłym tygodniu Vattenfall chce ponownie uruchomić urządzenie.