dr Michał Sutkowski

i

Autor: KAMIL PIKLIKIEWICZ/Dzień Dobry TVN/East News

GŁOS EKSPERTA

Grypa szaleje w przychodniach w Warszawie, zgony w szpitalach. Specjalista wskazał przyczynę

2025-02-15 15:19

Grypa szaleje w całej Polsce. Codziennie w każdej przychodni lekarze wykrywają kolejne przypadki zachorowań. Wiele z nich kończy się poważnymi powikłaniami i hospitalizacją. W tym sezonie, z powodu grypy, w szpitalach zmarło prawie 1000 osób. Sytuacja jest zdecydowanie gorsza, niż w latach poprzednich. Dlaczego? Specjalista medycyny rodzinnej dr Michał Sutkowski wskazał przyczynę.

Grypa szaleje w przychodniach w Warszawie, zgony w szpitalach

Wirus grypy to ogólnopolski problem. Główny Inspektorat Sanitarny przekazał, że od początku sezonu epidemicznego z powodu ciężkich powikłań po tej chorobie zmarło prawie tysiąc osób, a kolejne tysiące wymagały hospitalizacji. Przychodnie Podstawowej Opieki Zdrowotnej przeżywają prawdziwe oblężenie.

- My, jako Kolegium Lekarzy Rodzinnych, nie prowadzimy statystyk. Patrzymy na to, co dzieje się w gabinetach i rzeczywiście od początku roku zaobserwowaliśmy wzrost przypadków zachorowań na grypę. Przypuszczalnie najgorszy okres jest za nami, ale to nie oznacza, że będzie dobrze. Obecnie mamy głównie grypę typu A, ludzie niezaszczepieni mogą zarazić się wirusem typu B. Tych przypadków wcale nie jest mniej - mówi "Super Expressowi" dr Michał Sutkowski, specjalista chorób wewnętrznych i medycyny rodzinnej oraz prezes Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce.

- W Warszawie i na Mazowszu w gabinetach lekarzy rodzinnych, na 30-40 chorych przyjmowanych dziennie przez lekarza, zawsze kilka testów na grypę wychodzi dodatnich - dodaje.

Brak szczepień przyczyną powikłań i hospitalizacji

Ekspert nie ma wątpliwości, że za fatalną sytuację odpowiada brak szczepień.

- Wyszczepialność w kraju jest na dramatycznie niskim poziomie, raptem 5%, więc i choruje bardzo dużo osób. Pod tym względem jesteśmy liderem w Europie. Nigdzie nie ma tylu zakażeń, powikłań i hospitalizacji po grypie, jak w Polsce - tłumaczy dr Sutkowski - To powinno być minimum 50-60% populacji, a w grupach ryzyka (osoby starsze, z chorobami współistniejącymi i małe dzieci - red.) 85-90%. U nas to zaledwie 20% - dodaje.

Powikłanie po grupie może zabić każdego

Ekspert podkreśla, że oprócz zapobiegania zachorowaniu, podstawowym zadaniem szczepienia jest zmniejszenie ryzyka ciężkiego przebiegu grypy i powikłań mogących prowadzić do chorób narządowych lub zgonu. Osoby, które jeszcze się nie zaszczepiły, wciąż mogą i powinny to zrobić.

- Jeżeli ktoś jest młody i zdrowy, złapie niegroźną chorobę przeziębieniową, to da sobie radę. Natomiast nawet jeśli jest młody i zdrowy, a nie zaszczepi się i zachoruje na grypę, to może nie dać rady. Stąd liczba tych zgonów i powikłań występujących po okresie grypy, które są największym niebezpieczeństwem.

Za śmierć w szpitalach po przejściu grypy odpowiadają najczęściej niewydolność krążeniowo-oddechowa, wstrząs septyczny, zapalenie mięśnia sercowego czy bakteryjne zapalenie płuc.

Czytaj dalej.

Poradnik Zdrowie: Tridemia - covid-19, grypa, RSV

Grypa, a przeziębienie

- Kluczowe jest także prędkie odróżnienie grypy od choroby przeziębieniowej. To jest rzecz podstawowa, zarówno dla lekarzy, jak i dla pacjentów. Powinni potrafić rozpoznać objawy grypy jeszcze zanim trafią do gabinetu. Ważne, by ich nie ignorowali, szczególnie ci z chorobami współistniejącymi. Dzięki temu szybko można wdrożyć odpowiednie leczenie i zapobiec dalszemu rozprzestrzenianiu wirusa grypy - mówi dr Sutkowski.

Grypa bardzo różni się od pospolitego przeziębienia. Chory jest tak zmęczony, że czołga się do łóżka, ma wysoką temperaturę, uporczywe bóle głowy i gałek ocznych, a także silne bóle kostno-stawowe, którym towarzyszy suchy kaszel z drapaniem i bólem gardła.

Temperatura w chorobie przeziębieniowej zwykle nie przekracza 38 stopni. Mogą wystąpić bóle kostno-mięśniowe, jednak w niedużym nasileniu, podobnie jak bóle głowy, bez bóli zagałkowych. Takie zakażenie, w przeciwieństwie do grypy, dobrze reaguje na leczenie objawowe.

Chorzy jeżdżą autobusami, chodzą na bazary i do pracy

W czasie trwania pandemii i tuż po jej zakończeniu społeczeństwo było bardziej wyczulone na kwestie higieny. Teraz większość osób przestała dbać o izolowanie się w okresie choroby.

- Nie staramy się o zachowanie bezpieczeństwa. Podczas zakażenia nie nosimy masek w transporcie publicznym, przychodniach, szpitalach. Chodzimy do pracy, na bazary, nie izolujemy się, przestaliśmy myć ręce. Nie traktujemy tego jako nasz obowiązek wobec personelu przychodni i innych ludzi. To wszystko, choć powinno być oczywiste, ma wpływ na obecną sytuację. Wspólnie musimy zadbać o nasze bezpieczeństwo - apeluje.

Sonda
Czy zaszczepiłeś się przeciw grypie w tym sezonie?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki