Agata Kaduszkiewicz walczy z nowotworem mózgu. Jedyna szansa, to leczenie za granicą
Pierwsze objawy choroby 35-latki nie były, aż tak bardzo podejrzane. Były to częste bóle głowy i ogólne zmęczenie organizmu, brak sił. Jednak, gdy Agata schudła 20 kilogramów w bardzo krótkim czasie, nie mogła zrozumieć, co się z nią dzieje. Aż pewnego dnia straciła przytomność.
− Za namową najbliższych zaczęłam szukać przyczyny tych wszystkich niepokojących objawów. Na początku lekarze podejrzewali padaczkę. Profilaktycznie dostałam od neurologa skierowanie na rezonans. I wtedy prawda wyszła na jaw – miałam ponad 4-centymetrowego guza mózgu − mówi reporterowi „Super Expressu”.
Guza usunięto. Wszyscy mieli nadzieję na to, że to był koniec leczenia. Kilka lat później okazało się, że nowotwór niestety wrócił. Po długiej radioterapii i miesięcznej chemioterapii znowu przyszła poprawa, lecz nie na krótko. Glejak ponownie zadomowił się w głowie 35-latki, tym razem już w stopniu IV złośliwości.
− Pojawiły się 3 guzy. Dwa z nich wycięto podczas operacji w lipcu, w trakcie której dostałam silnego krwotoku. Lekarze musieli pilnie zakończyć operację, dlatego nie udało się wyciąć trzeciej zmiany. Obecnie nie mam już wielu możliwości leczenia systemowego w Polsce. Chemii nie mogę przyjąć, radioterapia jest zbyt ryzykowna, bo mogłaby doprowadzić do martwicy mózgu. Szukam pomocy za granicą. Nadzieją jest dla mnie protonoterapia − opowiada dalej. W związku z brakiem możliwości leczenia w Polsce, 35-latka zbiera pieniądze na leczenie za granicą.
− Każdy dzień zwłoki działa na moją niekorzyść, dlatego muszę działać od razu. Aktualnie jestem bez żadnego leczenia − podsumowała.
Jeżeli chcielibyście wspomóc 35-letnią Agatę w powrocie do zdrowia, możecie to zrobić wpłacając dobrowolną kwotę na zbiórkę.