„Pańskie poparcie społeczne od 7 minut ostro pikuje. Jest to równia pochyła. Poziom Pańskiego IQ oscyluje wokół surykatki. Polacy nie lubią jak politycy się chwalą bogactwem, bo wtedy utrwala się stereotyp "polityka złodzieja" ” - napisał ktoś natychmiast pod zdjęciem. „To fejk czy naprawdę Pan odrobinkę zgłupiał?” - zapytał ktoś inny. Kolejny wpis (pisownia oryginalna): „Czy zdajesz sobie sprawe, ze jestes deilem ty snobie?”, „Urzędnik w biednym kraju nie chwali się porszakiem”. Jak się można było domyślić, Piotr Guział nie kupił sobie luksusowego auta. - Rzeczywiście byłem w Berlinie, zrobiłem udane zakupy i nie mogę się doczekać wiosny. Zilustrowałem ten zgodny z prawdą wpis zdjęciem samochodu, który mi się podoba – mówi „Super Expressowi” Piotr Guział. I jest zdumiony wnioskami. - To taki mały eksperyment socjologiczny, z którego wynika, że miejski aktywista, socjalista, radny nie może mieć dobrego auta, bo jeśli jest za dobre, to jakby pluł ludziom w twarz. Polityk w naszym kraju musi być biedny i mieć uszy po sobie, wtedy można go łatwo krytykować. Ale wówczas jest nieskuteczny, wiec tym bardziej krytuyka jest ostrzejsza. I koło się zamyka - komentuje Piotr Guział. Radny, który chce odwołać Hannę Gronkiewicz-Waltz tym prowokacyjnym wpisem odkrył, że fala nienawiści może wylać się na każdego. Twierdzi, że on politykę traktuje jako hobby, a zarobionych pieniędzy się nie wstydzi. Chociaż czerwone ferrari mógłby sobie kupić tylko na raty. W ubiegłym roku był najlepiej zarabiającym radnym miasta. Na jego konto wpłynęło wówczas 366 tys. zł.
Guział prowokuje czerwonym ferrari
2016-11-14
19:13
„Wyjazd do Berlina na zakupy bardzo udany... Nie mogę doczekać się wiosny!” - napisał na portalu społecznościowym radny miasta Piotr Guział, autor wniosku o odwołanie prezydent Warszawy. Obok tekstu zamieścił zdjęcie luksusowego czerwonego ferrari. I tym wpisem wywołał istną lawinę zgryźliwych komentarzy.