Dziś nie będzie o prezydencie Rafale Trzaskowskim. Zdziwieni? Rozczarowani? Niektórzy pewnie zachwyceni? Niestety w ratuszu tydzień nudy – ferie. Za to w warszawskiej policji sprawa, obok której nie mogę przejść obojętnie…
Jako dziennikarze mamy codziennie do czynienia z policjantami, głównie z tymi z zespołów prasowych. Muszą sprawdzać nam przebieg zdarzeń z wypadków, informować o złapanych przestępcach, prosić o pomoc w poszukiwanie gagatków. I ta współpraca – lepiej lub gorzej – ale działa. Policja robi też, co może, by ocieplić i poprawić swój wizerunek w społeczeństwie, nadszarpnięty mocno kontrowersyjnymi interwencjami podczas ulicznych manifestacji. Ale to już nie wychodzi… No nie wychodzi! Na nic informacje o tym, że w komisariacie na Ochocie czy na Woli komendanci spotkali się z grupą przedszkolaków i rozdali maskotki, a dzielnicowy ze Śródmieścia kupił bezdomnym majtki czy koszulki.
Bo rzeczywistość na styku z konkretnym poszkodowanym mieszkańcem skrzeczy.
Gdy do komisariatu na Woli w środku nocy wpada molestowana kobieta, która chce złożyć zawiadomienie, że przed chwilą dobierał się do niej pseudotaksówkarz-zboczeniec, policjanci... odmawiają przyjęcia zgłoszenia i radzą jej iść do domu! „Może o jeden kieliszek za dużo?” – miała zasugerować dyżurna policjantka. Ale obciach. Co za brak empatii! Wstyd i żenada, droga pani. Nawet gdyby kobieta wsiadła do tej taksówki pijana, naćpana i półnaga, to kierowca nie miał prawa jej wywozić na pustkowie! A policjant miał obowiązek przyjąć zawiadomienie od poszkodowanej!
Dyżurnej policjantce pewnie o godz. 3 w nocy spać się chciało, więc spławiła panienkę – inaczej tego wytłumaczyć nie potrafię. Problem w tym, że kolejny mundurowy spławił ją także dnia następnego (czyżby alkohol tak długo trzymał?) i dopiero trzeciego dnia od zdarzenia młoda kobieta mogła opowiedzieć, co przeżyła w środku niedzielnej nocy. Wypiła – wolno jej – uznała, że ma dość imprezowania, i zamówiła kurs w aplikacji Bolt. Ze Świętokrzyskiej miała dojechać na Wolę (to raptem parę ulic dalej), ale przysnęła, a gdy się obudziła, była pod Raszynem (30 km od Warszawy!), na pustym parkingu, w aucie ze zgaszonym silnikiem i napalonym kierowcą, który dotykał ją po tyłku. A że babka była krewka i energiczna, ze strachu wpadła w taką furię, że udało jej się przekonać kierowcę, że lepiej będzie dla niego, jak ją odwiezie pod dom. Odwiózł. Rzucił nawet „I’m sorry...”. W tym wypadku skończyło się tylko na strachu.
Ale inna pasażerka Bolta – miesiąc temu – tyle szczęścia nie miała. Zamówiła kurs z Mokotowa na Ochotę, została brutalnie zgwałcona. Policja do tej pory nie potrafi nawet ustalić, kto wtedy kierował autem zamówionym w aplikacji. O napadach w pseudotaksówkach słyszymy coraz częściej. Co na to minister infrastruktury Andrzej Adamczyk? Może wypadałoby naprawić przepisy, by łatwiej było identyfikować kierowców zamawianych przez aplikację?
Ale tu wracam też do policjantki z Woli. Czy pijaną, zgwałconą kobietę, która w środku nocy przyszłaby do komisariatu złożyć zeznanie, też odesłałaby pani do domu i kazała przyjść jutro?!
Przepisy mówią jasno – policja musi przyjąć każde zeznanie i informację o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Każde. Może później odmówić wszczęcia śledztwa, ale nie może odmówić przyjęcia zgłoszenia. Wstydźcie się, policjanci z Woli!
Bardzo jestem ciekawa, co na ten temat ma do powiedzenia Komendant Stołeczny Policji. Jest szansa, że się dowiem, bo posłanka Aleksandra Gajewska wyprzedziła media i zapytała o ten pierwszy incydent w oficjalnej interpelacji. Brawo za natychmiastową reakcję! Z zażenowaniem całą sytuacją dołączam się do pytań i czekam z niecierpliwością na wyjaśnienia.
Izabela Kraj
Przeczytaj także inne felietony z cyklu "Kraj o Warszawie":
Dlaczego Owsiak wsadził Trzaskowskiego na minę? Wyjaśniam. Kraj o Warszawie. Felieton
Perfekcyjna i śmierdząca pułapka na Trzaskowskiego. Kraj o Warszawie. Felieton
Kompromitacja w sprawie tunelu POW. Kraj o Warszawie. Felieton