Kobieta twierdzi, że wszystko wydarzyło się na pętli w Alei Krakowskiej około godziny 7 rano. Pani Kasia (imię zmienione przez redakcję) siedziała w autobusie linii 317 i czekała na odjazd. - Wyciągnęłam z plecaka książkę. Kierowca zapalił światło. Pozostało dosłownie kilka chwil do odjazdu autobusu. Przede mną siedziały dwie Panie. Jedna rozwiązywała krzyżówkę, zaś druga słuchała muzyki przez słuchawki. Po mojej lewej stronie było wolne miejsce. Nagle przysiadł się do mnie mężczyzna - opowiada kobieta.
Powiedziałam: zboczeniec
Nagle doszło do sytuacji, która wprawiła ją w osłupienie. - Kiedy głowie miałam pochyloną nad książką, zauważyłam kątem oka że ten facet trzyma na kolanach czarny plecak, zasłaniając się od tych dwóch Pań i bawi się swoimi genitaliami, które wyciągnął ze spodni. Spojrzałam się na niego, złapałam za rączkę po prawej stronie, tak jakbym miała wstać i powiedziałam dość głośno "zboczeniec" -po czym on się zerwał z miejsca i wybiegł drugimi drzwiami - relacjonuje Pani Kasia.
Niedawno pisaliśmy o 22-latku wyrzuconym z imprezy. Takiej ZEMSTY jego znajomi się nie spodziewali
Kobieta podkreśla, że autobus był zapełniony. W środku byli ludzie jadący do pracy na Mokotów. Nie brakowało też młodzieży i dzieci. - Kiedy autobus ruszył, ja już nie mogłam skupić się na czytaniu i schowałam książkę. Po chwili ten człowiek znowu pojawił się przy drugich drzwiach. Wychodzi na to, że w momencie kiedy wybiegł tymi drzwiami z autobusu,znów wbiegł do środka, tyle że ostatnim wejściem gdzie go nie widziałam. Nie wiem jak długo ten zboczeniec jechał tym autobusem, aczkolwiek ostatni raz widziałam go przy rondzie przy ulicy Wirażowej - podkreśla.
Miał tępe spojrzenie
Pani Kasia twierdzi, że mężczyzna był wysoki. Miał około 180cm wzrostu, szczupłą sylwetkę, włosy ciemne, kędzierzawe, tygodniowy zarost. - Spojrzenie było bardzo otępiałe i nie wydaje mi się aby był to zdrowy człowiek - dodaje.
Nasza bohaterka próbowała tę sprawę zgłosić policji, ale ostatecznie nie złożyła oficjalnego zawiadomienia. - Powiedziałam jak wyglądała sytuacja, ale zaczęło się gadanie, że trzeba złożyć zeznania, że za każdym razem kiedy będą mnie wzywać to mam przyjechać, tak samo jak sprawa trafi do sądu. Usłyszałam, że to co robi ten mężczyzna jest traktowane jako małe wykroczenie i ewentualnie dostanie karę grzywny, o ile się okaże że jest poczytalny. Powiedziałam że to było w autobusie 317, że mogą sprawdzić monitoring. Poprosiłam aby wysłali tam jakiś patrol. Dostałam informację, że w takich przypadkach lepiej dzwonić na 112 - podsumowuje kobieta.
Na środę zaplanowano wielką akcję policji. Sprawdź, co będzie sprawdzać drogówka!
Co z monitoringiem?
O sprawę zapytaliśmy rzecznika prasowego policji w dzielnicy Włochy. - Nie dostaliśmy zgłoszenia o mężczyźnie we wskazanym autobusie - poinformował sierż. szt. Karol Cebula. Kluczowe mogłoby być nagranie z monitoringu, ale ZTM również nie dostał niepokojących sygnałów. Mieszkańcy podróżujący z pętli w Al. Krakowskiej wzajemnie ostrzegają się na facebooku przed tym zboczeńcem.
ZOBACZ TEŻ: TRAGEDIA na torach pod Warszawą! POCIĄG zabił mężczyznę [WIDEO]