Co dalej?

Handel wrócił na Marywilską. Kupcy sprzedają przed spaloną halą, ale nie są pewni swojej przyszłości. „Nie wiemy, co będzie dalej”

2024-06-24 19:22

Trwa dramat handlarzy ze spalonej hali Marywilska 44. Ludzie, którzy często przepracowali tu większość swojego życia, próbują wrócić do biznesu. Od kilku tygodni wznawiają handel, sprzedając towar prosto z magazynowych kontenerów ustawionych przy parkingu. Nie jest jednak łatwo. Klientów jest jak na lekarstwo.

Handel wrócił na Marywilską. Kupcy sprzedają przed spaloną halą, ale nie są pewni swojej przyszłości. „Nie wiemy, co będzie dalej”

Pożar hali Marywilska 44 wywrócił do góry nogami życie tysięcy osób. Ludzie stracili w kilka godzin dorobek życia. Teraz niewielka część kupców wróciła i próbuje wskrzesić swój biznes, sprzedając wprost z kilkunastu wielkich blaszanych puszek ustawionych przy parkingu. Były tu jeszcze przed pożarem i służyły handlarzom za magazyny. Kupcy próbują się utrzymać, ale nie jest im łatwo. – Widziałem, jak płonie mój 30-letni dorobek. Przez 5 dni byłem na tabletkach, żeby nie dostać zawału. Teraz utrzymuję się wyłącznie dzięki pomocy przyjaciół – powiedział nam Mikhail Grigorian (51 l.), który w hali prowadził biznes od 2019 r. – Jeśli Bóg da zdrowie, to jakoś to przetrwam – mówi.

Jak informowaliśmy miesiąc wcześniej na łamach „Super Expressu”, spółka Marywilska 44 zobowiązała się do ustawienia tymczasowego targowiska z kontenerów pod koniec czerwca. Pierwsze z nich mają się zjawić lada dzień. Kontenerowe miasteczko ma łącznie liczyć ok. 800 stoisk. Niektórzy sklepikarze liczą, że to napędzi ruch i sprzedaż. – Handluję tu od półtora miesiąca. Od razu po tym, jak hala się spaliła, otworzyłem tu stragan. Biznes kiepsko mi idzie, przychodzi mało ludzi. Na hali miałem duży ruch – mówi pan Quoc Cuong Pham (52 l.). Mimo trudnej sytuacji jest jednak dobrej myśli. – Czekamy na nowe kontenery, które mają tu stanąć, może wtedy się coś zmieni? – zastanawia się Wietnamczyk.

Nie wszyscy jednak są tak pozytywnie nastawieni. – W hali miałam 5 sklepów. Wszystko spłonęło i zostałam z niczym. Ten kontener służył mi za magazyn, a teraz tymczasowo sprzedaję z niego towar, żeby jakoś żyć. Poza tym nie mam nic. Mieliśmy dostać 2 tys. zł pomocy, do dzisiaj nie mam tych pieniędzy, a minęło już półtora miesiąca. Muszę jakoś żyć, wzięłam trochę towaru na kredyt i go sprzedaję. Mam stałych klientów, ale poza tym jest tu pusto – mówi Ewelina Sukańska (52 l.). – Zostaję tutaj, bo na razie wynajmuję to miejsce za symboliczną złotówkę. Spróbuję ten rok jakoś się utrzymać, ale nie mam już nadziei – dodaje handlarka.

Handel wrócił na Marywilską. Kupcy sprzedają przed spaloną halą, ale nie są pewni swojej przyszłości. „Nie wiemy, co będzie dalej”

QUIZ z wiedzy podstawowej. Czy znasz numery alarmowe? 11/11 obowiązkiem każdego!

Pytanie 1 z 11
1. Na początek coś prostego: Numer na Państwową Straż Pożarną, to:

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki