W 2007 roku z jej inicjatywy w mieście pojawiło się sześć kamer systemu Infokorki, rok później przybyły cztery kolejne, które zawisły na Pałacu Kultury i Nauki. W 2009 Ratusz dosłownie zaszalał - kosztem 571 tys. zł zainstalowano siedem kamer. Jedna obserwuje Cmentarz Żołnierzy Radzieckich, cztery nabrzeże i mosty: Poniatowskiego, Świętokrzyski, Śląsko-Dąbrowski i Gdański, a dwie Pasaż Wiecha.
Zdaniem warszawiaków kamer powinno być znacznie więcej. - Pani prezydent powinna o to wreszcie zadbać. Przecież dzięki kamerom w mieście spada liczba przestępstw - apeluje Jan Ochman (73 l.), emeryt z Ursynowa. Póki co na miejski system monitoringu wizyjnego składa się 768 kamer, a to też głównie dlatego, że decyzją pani prezydent podpięto pod niego 104 kamery Zarządu Dróg Miejskich i 160 tych należących do Metra Warszawskiego.
Patrz też: Gronkiewicz-Waltz zanudziła studentów (ZDJĘCIA!)
Osobna bajka to kamery w pojazdach komunikacji miejskiej. - Zamierzamy zainstalować kamery w każdym wagonie i autobusie, na przystankach i pętlach tramwajowych - to kolejna z obietnic pani prezydent. Tu też rzeczywistość okazała się bezlitosna. Kamery znaleźć można w zaledwie 220 z 1460 miejskich autobusów. Nie dość, że jest ich mało, to jeszcze są tylko w połowie użyteczne, bo rejestrowanego przez nie obrazu nie można śledzić na bieżąco, a jedynie nagrać i odtworzyć później.
Podobnie w tramwajach. W nich kamer też jak na lekarstwo. Z 770 składów kursujących po stolicy w kamery wyposażonych jest zaledwie 15 niskopodłogowców PESY.
Warszawiakom spokój i kamery obiecano już dawno temu. Urzędnicy wielokrotnie podkreślali, że rozwój systemu monitoringu jest jednym z ich priorytetów. Dziś z obietnic zostały wystosowane niedawno przez władze miasta apele o to, by wspólnoty i spółdzielnie kamery kupowały sobie same.